MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Aldona Kamela Sowińska nie stawiła się przed sądem

KAS
Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Ireneusz Gospodarowicz. Na ławie oskarżonych (po prawej) Zbigniew Haupt i Włodzimierz Foltynowicz. Przed nimi obrońca, adwokat Aleksander Matyaszczyk.
Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Ireneusz Gospodarowicz. Na ławie oskarżonych (po prawej) Zbigniew Haupt i Włodzimierz Foltynowicz. Przed nimi obrońca, adwokat Aleksander Matyaszczyk.
Od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności grozi Zbigniewowi Hauptowi, byłemu wojewodzie leszczyńskiemu oraz Włodzimierzowi Foltynowiczowi, byłemu dyrektorowi UW w Lesznie.

Od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności grozi Zbigniewowi Hauptowi, byłemu wojewodzie leszczyńskiemu oraz Włodzimierzowi Foltynowiczowi, byłemu dyrektorowi UW w Lesznie. Wczoraj przed Sądem Rejonowym w Lesznie odbyła się kolejna rozprawa w sprawie prywatyzacji cukrowni dawnego województwa leszczyńskiego.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zarzuca obu oskarżonym, że na skutek niedopełnienia obowiązków służbowych wyrządzili Skarbowi Państwa szkodę majątkową wielkich rozmiarów. Owo niedopełnienie obowiązków, według oskarżyciela miało mieć miejsce podczas i w związku z prywatyzacją trzech cukrowni leszczyńskich: w Kościanie, Gostyniu i Miejskiej Górce.

Chodzi o wyceny prywatyzowanych fabryk, w których jakoby nie uwzględniono wartości gruntów. Zarzut sprowadza się do stwierdzenia, że w ten sposób cukrownie sprzedano po zaniżonych cenach. Zdaniem niektórych ekspertów, cena tych gruntów może dziś sięgać nawet 5,4 mln złotych.

Niewinni

Oskarżeni konsekwentnie odmawiają wszelkich komentarzy na temat przebiegu procesu. Twierdzą, że są absolutnie niewinni, a cała sprawa jest echem politycznych gier i przepychanek, które nie ominęły także Leszna na przełomie II i III kadencji parlamentu. Ponadto nie kryją, że są już zmęczeni i zdegustowani trwającą w sumie blisko 5 lat sprawą.

Kwestia polityczna

Zamieszanie wokół braku wyceny gruntów wybuchło pod koniec kadencji wojewody Zbigniewa Haupta. To on, będąc wykonawcą wcześniejszych umów, przeniósł notarialnie prawo własności na rzecz udziałowców trzech cukrowni w: Kościanie, Gostyniu i Miejskiej Górce, oczywiście po spłaceniu przez nie wszystkich rat leasingowych. W tym czasie w Leszczyńskiem toczyła się kampania wyborcza do tworzonego właśnie samorządu rolniczego. - Znalazły się osoby, które posługując się półprawdami i mamiąc udziałowców-plantatorów dodatkowymi bezpłatnymi akcjami z tytułu owego wyimaginowanego niedoszacowania wartości sprywatyzowanych cukrowni, usiłowały zbić kapitał dla siebie - mówił wówczas na łamach ,,GP’’ Włodzimierz Foltynowicz.

Proces trwa

Kolejny dzień procesu upłynął pod znakiem skrupulatnego przesłuchiwania jedynego świadka, który stawił się przed sądem. W roli oskarżyciela wystąpił prokurator Maciej Maćkowiak z Prokuratury Okręgowej z Poznania. Na rozprawę także i tym razem nie przybył przedstawiciel poszkodowanego Skarbu Państwa. Nie stawiła się również Aldona Kamela Sowińska, do niedawna minister skarbu, która miała zeznawać w charakterze świadka i eksperta. Sędzia odczytał pismo z ministerstwa o niemożności odebrania zawiadomienia przez byłą minister. Z powodu nieobecności nie stanęło przed sądem także dwóch innych świadków. Wobec powyższego, proces odroczono do 28 listopada.

Były dyrektor wyjaśnia

Problem z wycenami polega na tym, że były one dokonywane przez specjalistyczne firmy doradcze i to kilkoma metodami. W najprostszej - majątkowej, gruntów nie wyceniano choćby z tego względu, że ich stan prawny nie był do końca uregulowany. Ich wartość jednak uwzględniono, co przyznaje nawet biegły powołany przez prokuraturę, przy wycenie metodą DCF (tzw. zdyskontowanych przyszłych strumieni pieniężnych). Trzeba jednak rozróżnić wartość przedsiębiorstwa od jego ceny, która wówczas była przedmiotem negocjacji. - W tej materii nie mam sobie nic do zarzucenia - stwierdził Włodzimierz Foltynowicz.

Zbigniew Haupt natomiast dodał: - Wykonywałem jedynie obowiązki wynikające z umów.

Eugeniusz Matyjas
wojewoda leszczyński w latach 1990-94
Oskarżenie wydaje mi się co najmniej dziwne. W czasie, gdy prywatyzacja była przeprowadzana, istniało przecież ministerstwo przekształceń własnościowych, które sprawowało bezpośredni nadzór i pilnowało wszystkich procedur. W materii prywatyzacyjnej byliśmy na ówczesne czasy pionierami.
Mogły się więc zdarzyć błędy, ale jak pamiętam nie aż takie, by można mówić o aferze czy ogromnych stratach dla Skarbu Państwa. Towar, w tym przypadku cukrownia, jest tyle wart ile zechce zapłacić potencjalny nabywca. Dzięki prywatyzacji cukrownie wzmocniono technologicznie i kapitałowo. Dotąd skupują buraki, pracują w nich ludzie i produkują cukier. A przecież o to chodziło.
Jak prywatyzowano

W latach 1991-93 województwo leszczyńskie podjęło, wówczas pionierską prywatyzację cukrowni. Poległa ona na oddaniu majątku w leasing spółkom pracowniczo-plantatorskim. Po jej przeprowadzeniu, stawiano ją za wzór w skali kraju.

Zasiadający dziś na ławie oskarżonych Włodzimierz Foltynowicz, wówczas dyrektor wydziału rozwoju gospodarczego Urzędu Wojewódzkiego w Lesznie, zbierał zewsząd pochwały i gratulacje. Dokumentację prywatyzacyjną wielokrotnie kopiowano i rozsyłano jako wzorcową po wszystkich urzędach wojewódzkich w kraju. Umowy prywatyzacyjne z cukrowniami podpisywał ówczesny wojewoda Eugeniusz Matyjas.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto