Bo właśnie moda i modelki, w dodatku widziane niejako od kuchni, były tematem kolejnego spotkania Ale Babek - jak zwykle w ostatnią niedzielę miesiąca. Dlatego gościem wieczoru była Agnieszka Pilarczyk-Wesołek, która od kilkunastu lat prowadzi własną agencję modelek i to na skalę międzynarodową. Jej dziewczyny pracują na całym świecie, od Paryża poprzez Nowy Jork po Taipei. Czy może więc być ktoś, kto wie więcej i lepiej, jak wygląda praca modelki od kuchni? Nic dziwnego, że Ale Babki miały mnóstwo pytań do fachowca w branży...
Przede wszystkim interesowało je, czy rzeczywiście modelki muszą być tak strasznie chude i ile jest prawdy w opowieściach o tym, że agencje zdręczają dziewczyny każąc im chudnąć aż do wpadnięcia w anoreksję?
- Dziewczyny muszą być szczupłe, na przykład nie mogą mieć więcej niż 90 cm w biodrach - wyjaśniała szefowa HOOK-a. - Jeśli dziewczyna ma więcej, może starać się schudnąć, ale to nie ma polegać na tym, że przestaje jeść, tylko że zaczyna się zdrowo odżywiać. I to najcześciej jest problemem dla nastolatek, które bez problemu mogą zrezygnować z warzyw, owoców, ale za nic nie zrezygnują z chipsów czy coli. Efekt jest taki, że zaczynają tyć i agencje nie chcą z nimi pracować. Ale ja zawsze uważam, że to jest ich wybór - przecież modelkami mogą, ale nie muszą być.
Agnieszka opowiedziała o swojej wypróbowanej metodzie sprawdzania modelek twierdzących, że naprawdę mało jedzą, a schudnąć za nic nie mogą. Zaprasza je wtedy na lunch do lokalu, gdzie oprócz dań zdrowej kuchni można dostać także przysmaki typu bita śmietana, czekolada na gorąco czy ciastka z kremem - i patrzy, co wybiorą.
- Jeśli dziewczyna przekonuje mnie, że mało je, a zamiast sałatki zamawia ciastko z bitą śmietaną, to już wiem, co mam o tym sądzić - śmieje się. - To się sprawdza w stu procentach.
W tym momencie przynajmniej niektóre z Ale Babek, zwłaszcza te, przed którymi stały porcje gorącej czekolady z bitą śmietaną i grzanego wina z miodem, odetchnęły z ulgą, że nie są modelkami...
Bycie modelką oznacza także zwiedzanie świata i to jest także argument, które wiele dziewczyn przyciąga do tego zawodu. Ale podróże też nie zawsze wyglądają tak, jak sobie wyobrażają.
- Przede wszystkim trzeba znać angielski, by się porozumieć - wyjaśnia Agnieszka. - Dziewczyna musi być też zaradna i samodzielna, by sobie umiała poradzić w nieoczekiwanych sytuacjach gdzieś daleko, gdzie jest sama. Oczywiście agencja, która je zaprasza, pilotuje je, daje mieszkanie i kieszonkowe, ale nie jest z nimi 24 godziny na dobę i to może być zwłaszcza dla młodszych dziewcząt naprawdę trudne, bo mogą się poczuć samotne.
Agnieszka wspomina jedną ze swoich dziewcząt, która po trzech dniach właśnie z tego powodu zrezygnowała z kontraktu w Barcelonie i trzeba ją było przywozić z powrotem do Polski.
- Znała angielski, ale miała dopiero 16 lat i nie umiała sobie poradzić z uczuciem samotności - wyjaśniała. - Zadzwoniła do mnie prawie że z płaczem, że jest gdzieś w środku Barcelony, nie wie gdzie, i chce do domu. Nie wszystkie dziewczyny są w tym wieku na tyle samodzielne i dojrzałe, by można je było puścić za granicę. Na tym też polega rola agenta, by umieć to ocenić.
Kolejnym problemem, z jakim musi się zmagać agencja, jest... imprezowanie.
- Nastolatki zawsze i wszedzie lubią się bawić i nie sposób ich upilnować, zwłaszcza w dużych miastach, które żyją modą - opowiada Agnieszka. - Tam wiele klubów ma specjalnego pracownika, który pilnuje, by do lokalu przychodziły modelki, bo to przyciąga ludzi. One wchodzą do strefy VIP, nie płacą za jedzenie czy napoje, więc nic dziwnego, że wielu z nich przewraca to w głowach. Zamiast chodzić na castingi chodzą na imprezy, ale jeśli się nie pojawiają w pracy, agencja rozwiązuje z nimi umowę.
Agnieszka Pilarczyk-Wesołek twierdzi, że tu trzeba po prostu starannie dobierać dziewczyny: takie, które naprawdę chcą coś osiągnąć i są gotowe na to ciężko pracować, a nie takie, które traktują modę wyłącznie jako pretekst do dobrej zabawy. Takie odpadają z zawodu bardzo szybko, ale paradoksalnie najczęściej słyszy się właśnie o nich...
- Mam w agencji kilka takich dziewcząt w sędziwym jak na modelkę wieku 20 lat, którym udało się osiągnąć sukces zawodowy, bo znalazły się na okładkach czołowych modowych pism świata - opowiada Agnieszka Pilarczyk-Wesołek. - Na przykład Beata Grabowska, którą można oglądać na okładce Harper's Bazaar, wcześniej w katalogu Baldinini, która objechała cały świat. I to dosłownie: kiedy ostatnio była w Poznaniu, siadłyśmy nad mapą i zapytałam ją, gdzie jeszcze nie była. No i okazało się, że była już wszędzie... Teraz Beata mieszka w Nowym Jorku i chce tam zostać na stałe, bo zwiedziwszy cały świat jest pewna, że to właśnie jej miejsce na ziemi.
Przeczytaj także: |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?