Poznański Wojskowy Sąd Okręgowy skazał wczoraj szer.rezerwy Piotra Ramiączka na dożywocie za zastrzelenie dwóch osób oraz inne przestępstwa. Zastrzegł jednocześnie, że nie może on starać się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie przed upływem 35 lat.
W lutym 1999 r. 21-letni Piotr Ramiączek odbywał służbę wojskową w Świetoszowie na Dolnym Śląsku. Armia szybko mu się znudziła: już w czerwcu nie wrócił na czas z przepustki. Potem stawił się na dwa dni i znowu zniknął.
Wrócił 11 lipca. 22 lipca, o czwartej rano, zszedł z warty i ruszył przez las w kierunku rodzinnego Wałbrzycha. Zabrał ze sobą pistolet maszynowy i w sumie 50 sztuk amunicji (25 sztuk zabrał innemu wartownikowi).
W lesie próbował polowania na zające, ale nie trafił... Potem, około szóstej rano spotkał zbierających jagody: 47-letniego Jana M. i jego 28-letnią córkę Beatę. Zastrzelił oboje. Około 12.30 został zatrzymany – z bronią – przez policję i żandarmerię wojskową.
Winny – orzekł sąd
Proces Piotra Ramiączka rozpoczął się w poznańskim sądzie w lutym br. Toczył się z wyłączeniem jawności. Wczoraj sędzia, kpt. Piotr Tabor, ogłosił wyrok skazujący oskarżonego na dożywotnie więzienie – minimum 35 lat w celi.
Sąd uznał go winnym niemal wszystkich zarzucanych mu przestępstw, to jest: podwójnego zabójstwa, dezercji z bronią, samowolnych oddaleń z jednostki oraz wcześniejszego handlu narkotykami. Uniewinnił go jedynie od zarzutu usiłowania gwałtu na konającej kobiecie – zabrakło na to dowodów.
Bezwględny i nieobliczalny
Piotr Ramiączek jeszcze na dwóch pierwszych rozprawach przyznawał się do zastrzelenia przypadkowo spotkanych ludzi. Dopiero na trzeciej wymyślił ,,Waldka’’, który na chwilę pożyczył od niego broń, zabił dwie osoby i grzecznie zwrócił mu pistolet. Sąd nie uwierzył.
– To człowiek bezwzględny i nieobliczalny, czyniący sobie zabawę z najwyższej wartości, jaką jest życie ludzkie – uzasadniał wymiar kary kpt. Piotr Tabor. – Oskarżony podał w cyniczny sposób motyw zbrodni... którym był brak racjonalnego motywu. Delektował się opisem swego zachowania.
Na dowód tego stwierdzenia odczytał fragment wyjaśnień, jakie złożył Piotr Ramiączek. Powiedział wówczas, że spotkany w lesie mężczyzna zdenerwował go uwagą dotyczącą ucieczek z wojska. Zaczął strzelać, bo chciał zobaczyć, jak się zabija ludzi...
– Pierwszy strzał oddałem do klientki – z wolnej ręki, bez celowania – bo stała bliżej mnie – czytał sędzia. – Zaczęła krzyczeć, ale stała nadal. Gościu zaczął uciekać, więc strzeliłem do klientki: bach, bach. Ja potem tego gościa dalej goniłem. Jak upadł, od razu strzeliłem go w dymkę.
Osierociła dwoje dzieci
Jan M. zginął na miejscu, jego córka konała jeszcze kilkanaście minut. Osierociła dwójkę małych dzieci: 8 i 2-letnie.
Piotr Ramiączek słuchając uzasadnienia wyroku leciutko się uśmiechał. Bez oporów zgodził się na ujawnienie swego nazwiska i pokazanie twarzy. Sprawiał wrażenie zachwyconego obecnością telewizji – po ogłoszeniu wyroku próbował wygłosić mowę w obronie swojej niewinności. Zaimprowizowaną konferencję przerwała żandarmeria – wyprowadzając skutego ,,bohatera’’.
Wyrok jest nieprawomocny, ale wiele wskazuje na to, że Piotr Ramiączek wyjdzie z więzienia dopiero przed sześćdziesiątką.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?