Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile Poznań przepłacił za koncert Stinga?

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Sting, koncert stinga
Sting, koncert stinga archiwum/mat. prom.
Miasto dopłaciło do wrześniowego koncertu Stinga blisko 3 miliony złotych, a mogło znacznie mniej.

Wrześniowy występ Stinga uświetnił otwarcie Stadionu Miejskiego przy ul. Bułgarskiej, a jednocześnie był trzecim koncertem z cyklu Poznań dla Ziemi (poprzednio w stolicy Wielkopolski wystąpili pod tym hasłem Nelly Furtado oraz Radiohead). Koncert zgromadził komplet blisko 30 tysięcy widzów, bilety nie były tanie (kosztowały od 95 do 400 zł), ale i tak miasto musiało do niego dopłacić i 3,5 miliona złotych, z której później ponad pół miliona udało się odzyskać.

- Umowa z producentem koncertu zakładała, że jeśli wpływy ze sprzedaży biletów przekroczą 3,7 miliona złotych to 80 proc. nadwyżki trafi do miasta, a 20 proc. do producenta – wyjaśnia Łukasz Goździor, dyrektor Biura Promocji Miasta.

Wpływy ze sprzedaży wejściówek sięgnęły aż 6,3 miliona, lecz miasto otrzymało z nadwyżki zaledwie 630 tysięcy złotych. Dlaczego tak mało? Okazało się, że wcześniej zgodzono się na aneks do umowy ustalający, że nadwyżka będzie liczona nie od sumy 3,7 mln zł, lecz od sumy o 1,2 mln zł wyższej. Kulisami podpisywania umowy z My Music, producentem koncertu, zainteresowali się radni z Komisji Rewizyjnej, którzy w poniedziałkowy wieczór wypytywali o szczegóły umowy z producentem przedstawicieli Biura Promocji Miasta.

- Aneks wynikał ze wzrostu kosztów organizacji koncertu – wyjaśniał przed komisją Łukasz Goździor. – Menagment artysty nie zgodził się, aby publiczność pod sceną stała, to oznaczało konieczność montażu siedzisk oraz dodatkowego zabezpieczenia murawy. Poza tym nie zapominajmy, że nie wszystko na stadionie było przygotowane na koncert. Trzeba było m.in. oświetlić teren wokół stadionu.

- Ale to nie powinno was interesować. Przecież mieliście już podpisaną umowę – dopytywał Szymon Szynkowski vel Sęk, przewodniczący komisji.

- Oczywiście, ale mieliśmy do wyboru: albo podpisać ten aneks, albo twardo trzymać się umowy, wtedy jednak koncert mógłby zostać odwołany lub okazałby się wielką klapą organizacyjną – odpowiadał dyrektor Biura Promocji Miasta. – Moglibyśmy później dochodzić roszczeń przed sądem, ale straty w wizerunku miasta byłyby nieporównywalnie większe.

Radny Szynkowski vel Sęk usiłował też dociec, ile tak naprawdę kosztował koncert i ile na nim zarobił jego producent, ale Goździor zasłaniał się tajemnicą handlową zawartą w umowie.
- Nie ma powodu, aby ta kwota była objęta tajemnicą, państwo po prostu nie chcecie ujawnić, ile producent na tym zarobił – nie dowierzał przewodniczący komisji. – Moim zdaniem ktoś nie zadbał o właściwy kształt umowy, ale my jesteśmy zdeterminowani, aby ustalić, ile miasto za to przepłaciło.

Jako kolejny przykład tego zaniedbania radny wskazał ogromne dysproporcje pomiędzy karami umownymi obu stron. Gdyby koncert nie doszedł do skutku, My Music musiałoby zapłacić miastu 200 tysięcy złotych, a gdyby miasto nie zapłaciło za koncert ustalonej sumy, musiałoby zapłacić karę w wysokości... 5 milionów złotych.
- Prawdopodobieństwo, że nie zapłacimy za koncert, było praktycznie żadne, dlatego zgodziliśmy się na taką karę umowną – wyjaśniał Goździor.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto