Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jump Arena: To nie było podpalenie, tylko ludzki błąd. Ujawniamy okoliczności pożaru

Łukasz Cieśla
Do pożaru hali trampolin doszło prawdopodobnie podczas prowadzonych wewnątrz prac spawalniczych
Do pożaru hali trampolin doszło prawdopodobnie podczas prowadzonych wewnątrz prac spawalniczych Adrian Wykrota
Dlaczego spłonęła Jump Arena? Ujawniamy prawdopodobną przyczynę zdarzenia. Wszystko wskazuje na ludzki błąd i brak wyobraźni. Na chwilę przed pożarem zaczęto spawać i szlifować elementy metalowej konstrukcji. Tuż obok basenu z łatwopalnymi gąbkami, które po chwili się zapaliły.

Poznaliśmy prawdopodobną przyczynę pożaru, który doszczętnie strawił poznańską Jump Arenę. Chętnie odwiedzany obiekt z trampolinami spłonął przed tygodniem, w piątkowy wieczór. Straty są szacowane na wiele milionów złotych.

Pożar Jump Arena: Ogień wybuchł podczas prac spawalniczych

- W ubiegły piątek wieczorem, już po zamknięciu obiektu, przy pierwszym basenie z gąbkami prowadzono prace spawalnicze. Używano też szlifierki. Montowano metalowy element. Podczas tych prac leciały iskry, które po chwili zapaliły gąbki leżące w basenie - mówi nam osoba znająca szczegóły sprawy.

Tym samym między bajki należałoby włożyć krążące w internecie teorie o celowym podpaleniu czy rzekomym spisku deweloperów.

Nasz rozmówca dodaje, że niebezpieczne prace, z punktu widzenia zagrożenia pożarowego, prowadzono blisko pierwszego basenu z gąbkami. Są łatwopalne, a podczas spalania wydzielają dużo dymu, topią się. Pracownicy, po tym jak powstał pożar, próbowali go gasić. Ale im się nie udało. Około godziny 22 wezwali straż pożarną.

Czynności wyjaśniające prowadzi teraz poznańska policja. - Rzeczywiście, po zakończeniu akcji gaśniczej ustaliliśmy, że tuż przed pożarem w obiekcie prowadzono prace. Jest prawdopodobne, że właśnie one doprowadziły do zaprószenia ognia. Czekamy w tej chwili na opinię biegłego z dziedziny pożarnictwa, który jednoznacznie określi przyczyny pożaru - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Czy policyjne postępowanie będzie prowadzone pod kątem artykułu 163 kodeksu karnego? Mówi on o sprowadzeniu zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. W przypadku Jump Areny w grę wchodzi nieumyślne wywołanie pożaru zagrażającego mieniu, za co maksymalnie grozi 5 lat więzienia.

- W tej chwili nie powiem czy postępowanie wejdzie w taką fazę. Po zapoznaniu się z opinią biegłego, będziemy więcej wiedzieć w tej sprawie - mówi Andrzej Borowiak.

W przypadku Jump Areny w grę wchodzi nieumyślne wywołanie pożaru zagrażającego mieniu, za co maksymalnie grozi 5 lat więzienia.

Kolejny aspekt to ubezpieczenie obiektu. Jak się dowiedzieliśmy, straty idą w miliony złotych. Natomiast obiekt był ubezpieczony ponoć „tylko” na 500 tys. zł. Jak zachowa się ubezpieczyciel? Tego nie wiadomo. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że bardzo interesuje się przyczyną pożaru.

Pracownicy Jump Areny niechętnie mówią o pożarze. Sandra Robińska, menedżerka obiektu, stwierdziła, że Jump Arena wyda specjalne oświadczenie wtedy, gdy będą znane przyczyny. Nie chciała podać nam namiarów na inne osoby oraz firmę zarządzającą obiektem. Zaznaczyła, że to ona odpowiada na wszystkie pytania mediów.

Zarządca: Planujemy szybką odbudowę Jump Areny

Mimo to, udało nam się dotrzeć do dyrektora spółki zarządzającej obiektem. Prosił, by nie podawać jego nazwiska ani nazwy firmy. Wskazywał, że chce uniknąć czarnego PR. Jak mówił, na internetowych forach pojawiły się spiskowe, nieprawdziwe teorie na temat celowego podpalenia obiektu.

- Czy po zamknięciu obiektu były prowadzone prace, które doprowadziły do pożaru? Nie potwierdzę, ani nie zdementuję tych informacji - usłyszeliśmy od dyrektora firmy zarządzającej Jump Areną. - Chcę jednak uspokoić wszystkich klientów, że do pożaru nie doszłoby, gdyby wewnątrz byli ludzie. Obiekt był wyposażony w różne systemy przeciwpożarowe. Planujemy szybką odbudowę Jump Areny. Może w tym samym miejscu, a może w innym.

Chcieliśmy także porozmawiać z pracownikiem, który według naszych informacji brał udział w spawaniu, a potem próbował gasić pożar.

- Nie udzielam żadnych informacji - usłyszeliśmy od młodego mężczyzny. Szybko się rozłączył.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jump Arena spłonęła w nocnym pożarze [ZDJĘCIA]
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jump Arena: Straż pożarna nie wyklucza podpalenia
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jump Arena. W Poznaniu powstanie pierwszy park trampolin! [ZDJĘCIA]

Bardziej otwarty był Paweł Kellner z firmy Levant, która jest właścicielem spalonej hali. Firma zajmuje się handlem artykułami spożywczymi. W trakcie pożaru spłonęły również jej magazyny z herbatą.

- Przyczyn pożaru nie będziemy komentować - stwierdził Paweł Kellner. - Jesteśmy jednak zainteresowani odbudową hali. Chętnie będziemy widzieli tam również Jump Arenę.

Nasi rozmówcy związani z Jump Arena podkreślają, że są zirytowani pojawiającymi się plotkami o przyczynach pożaru. Zwłaszcza tymi o celowym podpaleniu, by na pogorzelisku w przyszłości wybudować bloki.

- Tam prawie zginął jeden z naszych ludzi. Spotkała nas tragedia. Tego typu plotki są dla nas bardzo krzywdzące. Jump Arena dała pracę oraz rozrywkę wielu ludziom. Skupiamy się teraz nad jej szybką odbudową – mówi nam osoba związana z Jump Areną.

Majowy pożar przy ul. Jeleniogórskiej:

Źródło: Głos Wielkopolski/x-news.pl

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto