Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech – Lechia 2:0: Wreszcie pewne zwycięstwo lechitów!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Właśnie tak grającego Kolejorza oczekują jego kibice. Lech pokonał Lechię Gdańsk 2:0, prezentując równą, dobrą grę przez cały mecz.

Kibice zastanawiali się, jakiego Lecha zobaczą tego wieczora na Bułgarskiej – tego z pierwszej czy z drugiej połowy środowego meczu z Polonią Warszawa. Skład wskazywał na szczęście na drugą opcję – w pierwszej jedenastce znalazł się m.in. Jakub Wilk, a Luis Henriquez znów został ustawiony na lewej obronie. Dość nieoczekiwanie trener Jose Maria Bakero od początku postawił też na Mateusza Możdżenia.

Pierwsza groźniej zaatakował Lechia – już w 3. minucie Bedi Buval przedarł się prawym skrzydłem i podał do nadbiegającego Abdou Traore, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu jeden z poznańskich obrońców.

Później do głosu doszli lechici. W 6. minucie wielu kibiców syknęło z niedosytem po groźnym strzale głową Artjomsa Rudnevsa, kiedy piłka przeleciała obok słupka.

Lechia odpowiedziała ponownie akcją duetu Buval – Traore, po którym ten ostatni znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale Kotorowski błyskawicznym wyjściem z bramki zdołał wyłuskać mu piłkę spod nóg.

W kolejnych minutach stopniowo rosła przewaga Kolejorza, który zdominował środek pola i coraz częściej atakował, ale strzały lechitów były albo zbyt słabe albo niecelne. Niektóre akcje poznaniaków były jednak na tyle błyskotliwe, że nie było mowy, aby zarzucać piłkarzom brak zaangażowania. W 41. minucie Semir Stilić zagrał kapitalną piłkę do Sławka Peszki, który jednak zakończył akcję ni to strzałem ni dośrodkowaniem. Cztery minuty później na bramkę Sebastiana Małkowskiego strzelał Wilk, ale niestety i on spudłował.

Choć do przerwy był bezbramkowy remis, na pewno gra Kolejorza napawała optymizmem. Tuż po przerwie Peszko uderzał, ale w taki sposób, że lot piłki przeciął jeszcze głową Rudnevs. To powinien być gol, lecz piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką.

Już po chwili stadion jednak eksplodował radością. Wilk otrzymał dalekie podanie z głębi pola , podbiegł z piłką kilka metrów i podał do zupełnie niepilnowanego w polu karnym Peszki. Skrzydłowy Kolejorza nie zmarnował sytuacji, otwierając wynik spotkania.

Na chwilę inicjatywę przejęli goście, ale w 59. minucie było już 2:0 – Siergiej Kriwiec dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Rudnevsa, który strzałem w krótki róg pokonał Małkowskiego.

To zupełnie podłamało Lechię, za to Kolejorz rozochocony stwarzał sobie kolejne sytuacje do zdobycia trzeciego gola. Wszystkie okazje można by wyliczać bardzo długo, warto wymienić m.in. strzał Kriwca w poprzeczkę czy sytuacja, w której Joel Tshibamba mając przed sobą tylko bramkarza, przelobował go, ale piłka zamiast wpaść do siatki, przeleciała metr obok słupka.
- Joel jeszcze nie myśli tak jak cała drużyna, ale trzeba mu dawać szanse – bronił napastnika po meczu Ryszard Kuźma, drugi trener Lecha.

Kolejorz więcej bramek już nie strzelił, ale i tak jego znakomita gra, pewność w poczynaniach piłkarzy na boisku, niepozwalanie rywalowi praktycznie na nic, robiło wrażenie. Właśnie takiego Lecha kibice chcieliby oglądać w każdym meczu.
- Drużyna powinna panować na boisku i dzisiaj tak było – oceniał spotkanie trener Kuźma. – W ostatnich meczach brakowało koncentracji, było dużo niepotrzebnych, indywidualnych „wycieczek”.

Pod wrażeniem gry mistrza Polski był nawet trener Lechii.
- Zwycięstwo Lecha było w pełni zasłużone – przyznawał Tomasz Kafarski. – Długimi momentami nie poznawałem swojej drużyny.

Znakomite spotkanie rozegrali praktycznie wszyscy – znów rewelacyjnie zagrał m.in. Semir Stilić, z kolei Kuba Wilk po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na miejsce w pierwszej jedenastce.
- W ostatnim okresie grałem mało, ale teraz dostaję więcej szans i cieszę się, że asystowałem przy golu Sławka, ale najważniejsze jest jednak zwycięstwo – powiedział po meczu „Wilczek”.

Lech jest nadal w strefie spadkowej, ale do trzeciej w tabeli Legii traci zaledwie 6 punktów.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)

Bramki: 52. Peszko, 59. Rudnevs.

Żółte kartki: Krivets - Zieńczuk, Nowak, Dawidowski.
Sędziował: Masaaki Toma (Japonia).
Widzów: 20.556.

Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Injac, Możdżeń (46. Kriwiec) - Peszko, Stilić, Wilk (76. Djurdjević) - Rudnevs (69.Tshibamba).

Lechia: Małkowski - Deleu (74. Dawidowski), Kożans, Bąk, Wołąkiewicz - Nowak, Surma, Zieńczuk (63. Pietrowski) - Buzała, Bedi Buval, Traore (74. Sazankow).

Wkrótce więcej zdjęć z meczu i wideo!

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, kliknij w miniaturki pod artykułem.


Festiwal WISEART
Sztuka walki. Trwanie wojownika. Narodziny artysty
15-20 listopada 2010

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto