Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Andrzej Dawidziuk analizuje błędy bramkarza i obrony

Maciej Lehmann
Krzysztof Kotorowski może w spokoju przygotowywać się do sobotniego pojedynku z Cracovią
Krzysztof Kotorowski może w spokoju przygotowywać się do sobotniego pojedynku z Cracovią Grzegorz Dembiński
Dyrektor sportowy Lecha Poznań przeanalizował błędy bramkarza, ale Krzysztof Kotorowski może bez obaw przygotowywać się do sobotniego pojedynku z Cracovią.

- Nie jestem zwolennikiem żonglerki bramkarzami. Krzysztof Kotorowski pozostanie naszym numerem 1. Wczoraj wspólnie analizowaliśmy mecz ze Śląskiem i znaleźliśmy przyczynę, dlaczego zdarzył się ten błąd. Musimy teraz jak najlepiej przygotować się do meczu z Cracovią - mówi Andrzej Dawidziuk, dyrektor sportowy Lecha i trener bramkarzy w poznańskim klubie.

Po meczu ze Śląskiem rozgorzała dyskusja czy w następnym meczu przeciwko Cracovii w Krakowie Krzysztof Kotorowski powinien odpocząć i zrobić miejsce między słupkami Jasminowi Buricowi. "Kotor" ma "na sumieniu" przynajmniej jednego gola. W 73 minucie wybiegł przed pole karne i starał się nie wybijać piłki w trybuny, lecz zagrać do partnerów z pomocy. Popełnił jednak duży błąd. Piłka trafiła bowiem do Omara Diaza, który z ponad 30 metrów trafił do pustej bramki. To był gwóźdź do trumny Lecha przy Oporowskiej.

Zobacz także: Przyczyny porażki Lecha to nie detale!

- Krzysiek popełnił błąd i nie mam zamiaru jego usprawiedliwiać. Przeprowadziliśmy analizę tego zagrania i wiemy już, co zrobił źle. Chciał być za bardzo efektowny, na treningach ćwiczyliśmy dokładne wprowadzanie piłki do gry. We Wrocławiu to się nie udało, ale teraz Kotorowski wyciągnie na pewno wnioski z tego zagrania i w następnych meczach będzie wiedział jak się zachować - mówi Andrzej Dawidziuk.

Dyrektor sportowy ocenił też zachowanie swojego podopiecznego przy dwóch poprzednich golach. - W sytuacji, kiedy Celeban wepchnął piłkę do siatki, miał bardzo mało czasu na reakcję. To, że piłka przeszła nad głową Wołąkiewicza zaskoczyła nawet samego strzelca. Wrocławianie mieli mnóstwo szczęścia, że akurat ich stoper został idealnie nabity. Przyczyn, które doprowadziły do utraty tego gola należy szukać znacznie wcześniej niż finał tej akcji - mówi Dawidziuk.

Podobnie ma się sprawa przy drugiej bramce zdobytej przez Łukasza Madeja. - Krzysiek musiał czekać na wynik wślizgu Marcina Kamińskiego. W tej sytuacje też miał mało czasu na reakcję i dlatego wyglądało to tak, jakby spóźnił się z interwencją. Uważam, że za utratę tych dwóch bramek nie ponosi winy - dodał dyrektor sportowy.

Jasmin Burić będzie więc musiał uzbroić się w cierpliwość. Nie powtórzy się bowiem w Lechu sytuacja jaka była w czasach, gdy zespół prowadził Franciszek Smuda. Wtedy Kotorowski bronił na przemian z Ivanem Turiną. "Franz" ustalił zasadę, że po poważnym błędzie jednego do bramki wchodzi drugi.

Zobacz także: Dmitrije Injac: Szczęście nie było po naszej stronie

- Ze swojego doświadczenia wiem, że taka presja bywa niekorzystna dla bramkarza. Myśli bowiem tylko o tym, by bronić, by nie popełnić błędu. Rywalizacja o bluzę z numerem 1 zakończyła się po ostatnim meczu sparingowym w okresie przygotowawczym. Wygrał ją Kotorowski i jeden błąd w naszej hierarchii nic nie zmieni - deklaruje Dawidziuk.

Burić więc prawdopodobnie będzie chciał wkrótce zmienić klub. Po meczu Pucharu Polski w Głogowie nie ukrywał, że nie interesuje go siedzenie na ławce rezerwowych.

- Jasmin ma kontrakt do 2013 roku, musimy mieć dwóch dobrych bramkarzy, więc na razie opcja wypożyczenia go nie wchodzi w rachubę. Mamy co prawda jeszcze dwóch młodych bramkarzy, ale oni nie są jeszcze gotowi do gry w ekstraklasie - zastrzega Dawidziuk.

Także Jacek Przybylski, były bramkarz Lecha, a obecnie golkiper drużyny Old Boys Kolejorza, pomysł zmiany między słupkami poznańskiego zespołu uważa za niewłaściwy.

Zobacz także: Lech Poznań obsunął się na piąte miejsce w tabeli

- Nie można przekreślać bramkarza po jednym błędzie. Krzysiek Kotorowski w poprzednich spotkaniach prezentował się bardzo dobrze. Miał też udany poprzedni sezon. Jego forma jest stabilna, a o dyspozycji Burica niewiele wiemy. Po tak długiej przerwie nikt nie da gwarancji, że będzie lepiej bronił niż "Kotor" - uważa Jacek Przybylski.

Były bramkarz Kolejorza zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół. - Słyszałem, że Burić chce odejść z Lecha. A to oznacza, że czuje się gorszy niż Kotorowski. Gdyby było inaczej pewnie walczyłby na treningach jak lew, by "wygryźć" go ze składu. Skoro się poddaje, nie widzi chyba możliwości, by wygrać tę rywalizację - dodaje Przybylski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto