Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechici wygrali w Lubinie z Zagłębiem Smudy!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Piłkarze Kolejorza wygrali w Lubinie z Zagłębiem trenowanym przez byłego trenera Lecha, Franciszka Smudę 1:0. Zwycięskiego gola zdobył Sławek Peszko, który tuż przed końcem meczu dostał czerwoną kartkę.

To spotkanie zapowiadało się jako wielkie starcie nie tyle drużyn, co trenerów. Franciszek Smuda – obecny trener Zagłębia wcześniej przez trzy lata pracował w Poznaniu, ale zarząd Lecha zdecydował się nie przedłużać z nim kontraktu. Nikt nie miał wątpliwości, że „Franz” będzie chciał udowodnić, jak wielki błąd popełnili jego byli pracodawcy.

Obecny trener Kolejorza, Jacek Zieliński z kolei nieustannie jest porównywany do swojego poprzednika i bez wątpienia zależało mu, aby w piątek w Lubinie utrzeć nosa Smudzie.

Przy zaledwie czternastej lokacie w tabeli faworytem spotkania wydawał się piąty Lech i już pierwsze minuty to potwierdziły. Poznaniacy stosunkowo łatwo wygrali walkę w środku pola i konstruowali mniej lub bardziej udane akcje zaczepne.

Od początku aktywny Peszko

Pierwszy groźny strzał oddał w 9. minucie Marcin Kukut, którego uderzenie zza pola karnego omal nie zaskoczyło Aleksandra Ptaka. Bramkarz Zagłębia zdołał odbić piłkę, która trafiła do Jakuba Wilka. Ten zacentrował w pole karne, gdzie bliski skierowania futbolówki do siatki był Sławomir Peszko.

Cztery minuty później „Peszkin” miał jeszcze lepszą sytuację do strzelenia gola. Piękne dośrodkowanie Semira Stilicia zdołał co prawda przeciąć głową Fernando Dinis, ale jego podanie w kierunku bramkarza było na tyle słabe, że przechwycił je Peszko, który miał już przed sobą tylko wybiegającego z bramki Ptaka. Niestety, skrzydłowy Kolejorza za mocno uderzył piłkę, która przeleciała nad poprzeczką.

Od tej chwili do głosu coraz śmielej zaczęli dochodzić gospodarze, a największe kłopoty defensywie Lecha sprawiali Dawid Plizga i Mouhamadou Traore. W bramce Kolejorza na szczęście znakomicie spisywał się Jasmin Burić.

Kontuzjowanego Wojtkowiaka zastąpił żółtodziób

W 24. minucie z grymasem bólu na twarzy boisko opuścił Grzegorz Wojtkowiak. To była fatalna wiadomość dla trenera Zielińskiego, który nie ma już w drużynie zdrowych pełnowartościowych obrońców. Do wyboru miał tylko Luisa Henriqueza i Marcina Kamińskiego.

- Kamiński sprawia na mnie lepsze wrażeenie niż Luis – mówił jeszcze przed meczem i faktycznie zamiast reprezentanta Panamy, na murawie pojawił się młodziutki Kamiński, który zajął miejsce na lewej obronie, a na środku obronę przesunął się Ivan Djurdjević.

Mecz był dalej bardzo wyrównany, ale stopniowo znów zaczęli przeważać lechici. W 34. minucie będący przy piłce Sławek Peszko przebiegł spod linii autowej do środka i będąc 18 metrów od bramki zagrał do Roberta Lewandowskiego. Napastnik próbował oddać strzał, ale wyszło z tego... oddanie piłki Peszce, który z 6 metrów posłał piłkę do siatki i Kolejorz prowadził 1:0.

Cztery minuty później doszło do bardzo podobnej sytuacji – niezbyt dobry strzał Stilicia po drodze odbił się od nóg Lewandowskiego i omal nie zaskoczył bramkarza rywali.

Znów jest piękna gra

Wynik i styl gry poznaniaków do przerwy w pełni satysfakcjonował kibiców Kolejorza – znów była to efektowna, ofensywna gra. Lechici imponowali też dokładnym ustawianiem się na boisku – szybko rozbijali ataki Miedziowych i umieli znajdować sobie miejsce przy rozgrywaniu piłki na połowie rywala.

Drugie 45. minut meczu rozpoczęło się od groźnej akcji gospodarzy zakończonej niebezpiecznym dośrodkowaniem w pole karne, ale już po chwili Lech odpowiedział kapitalną akcją duetu Kikut-Peszko wykończoną strzałem Semira Stilicia, który z najwyższym trudem obronił Ptak.

Przez kolejne 35 minut meczu tempo wyraźnie spadło – akcje obu stron coraz częściej bywały przerywane faulami i wybiciami piłki. Zagłębie chcąc wyrównać, angażowało w ataki coraz większą liczbę graczy, co stwarzało lechitom okazje do kontrataków.

Karateka Peszko znowu jest czerwony
W 86. minucie po jednej z kontr Robert Lewandowski był już sam na sam z bramkarzem, ale strzał z ostrego kąta odbił się od słupka. Po chwili Jakub Wilk dośrodkował w kierunku bramki. Sławomir Peszko rzucił się w kierunku piłki w stylu karate, ale zamiast w futbolówkę trafił w jednego z obrońców. Była to klasyczna nakładka, za którą sędzia słusznie ukarał go żółtą kratkę, a ponieważ zawodnik miał już jedną na koncie, musiał opuścić boisko.

- Trudno mieć do niego pretensje, bo w ferworze walki chciał po prostu za wszelką cenę wykorzystać sytuację do zdobycia bramki – bronił Peszkę po meczu trener Zieliński.

Mimo gry w osłabieniu Lech dowiózł korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. To drugie z rzędu zasłużone i odniesione w efektownym stylu zwycięstwo Kolejorza, który prawdopodobnie nie straci już tej jesieni kontaktu z czołówką.

Pokonać Smudę to prestiż

- Czy to był prestiż wygrać z Zagłębiem prowadzonym przez Frania Smudę? Dla mnie tak, ale dlatego, że to selekcjoner. To, że wcześniej był trenerem Lecha być może jest ważniejsze dla moich piłkarzy – powiedział po meczu Jacek Zieliński spytany o rywalizację z Franciszkiem Smudą.

Na uwagę zasługuje bardzo dobra współpraca tria Stilić – Peszko – Lewandowski, pewna gra w bramce Jasmina Buricia, który nareszcie jest bramkarzem pomagającym Lechowi wygrywać mecze oraz udana gra Marcina Kamińskiego. Młody obrońca może nie był zbyt aktywny w grze ofensywnej, ale nie popełniał też większych błędów w obronie.

Jak zwycięstwo wpłynie na pozycję Lecha w tabeli, trzeba zaczekać do meczów Wisły, Legii, Ruchu i Bełchatowa.


Zagłębie Lubin - Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramka: 34. Peszko

Żółte kartki: Stasiak, PLizga, Traore - Peszko
Czerwona kartka: Peszko (86. - za druga żółtą)
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Zagłębie:
Ptak - Dinis, Stasiak, Jasiński, G. Bartczak - Hanzel (78. Kolendowicz), M. Bartczak (37. Caiado), Świerczewski - Plizga (90. Jackiewicz), Micanski - Traore.
Lech: Buric - Djurdjević, Bosacki, Wojtkowiak (27. Kamiński), Kikut - Wilk, Bandrowski, Injac (84. Możdżeń), Peszko - Stilić (70. Mikołajczak) - Lewandowski.


Czytaj też:
Koniec rundy dla Wojtkowiaka?

Lekarze Lecha podejrzewają, że w piątkowym meczu z Zagłębiem Lubin Grzegorz Wojtkowiak naderwał mięsień skośny brzucha. Jeśli to się potwierdzi, to obrońca w tym roku już nie zagra.


Akcja "Wesołe Święta" SSSŻ "Skorpiony"

Mam Talent - Trasa koncertowa


9 grudnia 2009
24-27 listopada

finał 3. edycji i start 4.
14 listopada
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto