Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Manchester City - Lech 3:1: Porażka po ambitnej walce

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Mimo porażki postawy Lecha w Manchesterze nie musimy się wstydzić. Katem poznaniaków okazał się Emmanuel Adebayor.

Już przed meczem obaj trenerzy zaskoczyli wszystkich kibiców składami swoich drużyn. Zdecydowanie bardziej sensacyjnie wyglądała jedenastka wybrana przez Jacka Zielińskiego. O ile bowiem Manchester City nawet bez Wayne’a Bridge’a i Carlosa Teveza budził postrach, o tyle Lech bez Semira Stilicia i Artjomsa Rudnevsa budził raczej wielkie zdziwienie. Zaskakiwał zwłaszcza brak Łotysza – zamiast zawodnika, który strzelił trzy gole Juventusowi Turyn Zieliński wystawił Joela Tshibambę, który odkąd przyszedł do Kolejorza, jedyną bramkę zdobył w meczu... Młodej Ekstraklasy.

Lechici zapowiadali, że zagrają bez kompleksów i słowa dotrzymali. Już w 3. minucie Sławomir Peszko odebrał piłkę  Nigelowi De Jongowi i oddał strzał z ostrego kąta, który jednak przeleciał obok słupka. W odpowiedzi niemal w identycznej sytuacji znalazł się Adam Johnson, który uderzył... prawie identycznie jak Peszko.

W 13. minucie Lech już przegrywał 0:1. Po świetnym prostopadłym podaniu ze środka pola Patricka Vieiry Emmanuel Adebayor mimo asysty obrońców Kolejorza zdołał przyjąć piłkę, obrócić się z nią w kierunki bramki i uderzyć obok bezradnego Jasmina Buricia.

W kolejnych minutach lechici starali się doprowadzić do wyrównania, ale najlepsze na co było ich stać to niecelne strzały z dystansu po stałych fragmentach gry. Gospodarze zdecydowanie przeważali nad nimi techniką, kulturą gry i ustawieniem taktycznym, przez które trudno było się przedrzeć zarówno środkiem jak i skrzydłami.

Na domiar złego w 25. minucie było już 2:0. David Silva świetnie przedarł się prawą stroną i dośrodkował wprost na głowę Adebayora, który strzałem z 10 metrów nie dał szans bramkarzowi Kolejorza.

0:2 po 25 minutach gry wyglądało fatalnie, ale lechici nie zrażali się i cały czas starali się ambicją i walką zmniejszyć różnicę klas między sobą a piłkarzami ze ścisłej światowej czołówki.

Tuż po przerwie wysiłek poznaniaków został nagrodzony. Dobrze dysponowany tego dnia Peszko wywalczył piłkę na połowie rywali, wpadł z nią w pole karne, gdzie przewrócił się, bezskutecznie licząc na rzut karny. Przypadkowo odbita piłka trafiła pod nogi Marcina Kikuta. Ten nie namyślając się wiele, uderzył, lecz piłka trafiła w plecy jednego z obrońców, po czym spadła pod nogi Tshibamby, który posłał ją wprost do siatki.

Kontaktowy gol dodał skrzydeł lechitom i mecz zrobił się naprawdę zacięty. Trener Zieliński postawił wszystko na jedną kartę – zdjął bezbarwnego Jakuba Wilka i naprawdę solidnie grającego Kamila Drygasa, wprowadzając w ich miejsce Stilicia i Rudnevsa.

15 minut później znów po przypadkowym zagraniu w świetnej sytuacji znalazł się Tshibamba, który jednak nieprzygotowany do strzału uderzył wysoko nad poprzeczką.

W 73. minucie przypomniał o sobie Adebayor. Po przepięknym podaniu z prawej strony Silvy napastnik gospodarzy bez większego kłopotu posłał piłkę do siatki, kompletując w tym spotkaniu hattricka.

Stracona bramka wyraźnie podcięła skrzydła lechitom i z ostatniego kwadrans warto jedynie odnotować sytuację z 86. minuty, kiedy znów po błędzie angielskich obrońców Joe Hart wybijał piłkę tak nieszczęśliwie, że trafił w nadbiegającego Tshibambę. Odbita futbolówka przeleciała jednak nad poprzeczką.

Ostatecznie Manchester City pokonał Lecha w pełni zasłużenie 3:1. Postawy Kolejorza na pewno jednak nie można się wstydzić. Poznaniacy zagrali bez kompleksów, ambitnie, walecznie, zostawiając na boisku 100 (jeśli nie więcej) procent swoich możliwości. Na czołową drużynę Europy to było jednak tego wieczoru za mało.

Trenerzy o meczu:

- Przegraliśmy 3:1 z zespołem, który po prostu bardzo dobrze gra w piłkę. Dla nas to była świetna i pożyteczna lekcja futbolu - powiedział po meczu Jacek Zieliński. - Po strzeleniu bramki złapaliśmy kontakt z przeciwnikiem, a gdyby Joel wykorzystał swoją drugą szansę mogło być różnie. Tak się nie stało. My się jeszcze bardziej odkryliśmy, a Manchester nas skontrował.

- Jestem zachwycony występem Adebayora, jego dobra gra jest ważna zarówno dla nas jak i dla niego samego - przyznawał z kolei Roberto Mancini. - Dzięki tej wygranej jesteśmy na pierwszym miejscu i jestem z tego powodu zadowolony. 

W drugim meczu grupy A Red Bull Salzburg zremisował u siebie z Juventusem Turyn 1:1. To oznacza, że po 3 kolejkach w tabeli prowadzi mający 7 punktów Manchester City, drugi jest Lech z 4 "oczkami" na koncie. Trzecie miejsce zajmuje Juventus (3 pkt.), a czwarty Red Bull Salzburg (1 pkt.).

Manchester City - Lech Poznań 3:1 (2:0)

Bramki: 13., 25., 73. Adebayor - 50. Tshibamba

Żółte kartki: Bosacki.
Sędziował: Dan Alexandru Tudor (Rumunia).

Manchester City: Hart - Zabaleta (85. Bridge), Boyata, Richards, Lescott - Vieira, De Jong - Johnson, Silva (75. Yaya Toure), Wright-Phillips (77. Jo) - Adebayor.

Lech: Burić - Kikut, Bosacki, Arboleda (69. Djurdjević), Henriquez - Drygas (56. Rudnevs), Injac - Peszko, Kriwiec, Wilk (56. Stilić) - Tshibamba.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto