Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Park na Szelągu? Najwcześniej za rok

Lilia Łada
Lilia Łada
Radni Komisji Ochrony Środowiska oraz Samorządowej spotkali się tym razem na Szelągu. Dyskusja była bardzo gorąca - z powodu 1750 drzew.

Przypomnijmy: Rada Osiedla Stare Winogrady otrzymała grant na uporządkowanie Szeląga. Przy pomocy pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej radni przygotowali projekt rewitalizacji parku, według którego by uporządkować teren, trzeba najpierw wyciąć 1750 drzew. Przeciwko wycince zaprotestował Wydział Ochrony Środowiska, którego zdaniem należałoby najpierw przygotować dokładną dokumentację drzew przeznaczonych do wycinki, a dopiero później mówić o tym, ile i jakich okazów trzeba wyciąć.

Halina Owsianna, przewodnicząca Rady Osiedla Stare Winogrady, zaprosiła wówczas radnych, by obejrzeli w terenie sporne drzewa - i tak pierwsze wiosenne posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska zaplanowano na Szelągu. 

Radni wyruszyli od schodów prowadzących nad brzeg Warty na wysokości ulicy Winogrady w stronę mostu kolejowego oglądając po drodze stan drzew porastających skarpę. Okolica podobała się wszystkim, zwłaszcza w promieniach wiosennego słońca, jednak co do drzew - nadal nie udało się osiągnąć porozumienia.

Piotr Szczepanowski, wicedyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, nadal stał na stanowisku, że wycięcie 1750 drzew to zdecydowana przesada, zwłaszcza że ani radni osiedlowi, ani Zarząd Zieleni Miejskiej nie przygotował dokładnej inwentaryzacji drzew przeznaczonych do wycinki. Tomasz Lisiecki, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, przekonywał, że 1750 drzew to niewielki procent drzewostanu, który absolutnie nie zaszkodzi mieszkającym tu zwierzętom, a pozwoli przywrócić dawnemu miejskiemu parkowi jego urodę.

Podobnego zdania jest Halina Owsianna.
- Przecież my nie chcemy tu wyciąć wszystkiego, tylko tyle, by uporządkować teren - mówi. - Chcielibyśmy, żeby jak przed wojną ludzie mogli tu spacerować wieczorem po pięknej alei, a z czasem pociągnąć ją nawet aż do mostu Lecha. Nie rozumiem, skąd ten sprzeciw: przecież nasz wniosek zdobył aprobatę, skoro przyznano nam ten grant, dopełniliśmy wszystkich wymaganych formalności.

Kwestia protestu Wydziału ochrony Środowiska zaintrygowała też radnego Wojciecha Wośkowiaka.
- Czy ten projekt, zanim przyznano mu grant, nie musiał być opiniowany przez Wydział Ochrony Środowiska? - pytał. - Bo skoro tak, to dlaczego wydział wcześniej nie protestował?

Ale dyrektor Szczepanowski wyjaśnił, że Wydział Ochrony Środowiska nie jest przeciwko idei - chciałby tylko mieć dokładny wykaz wszystkich drzew planowanych do wycinki. I wizja lokalna w terenie tego postanowienia nie zmieniła.
- Te drzewa pełnią ważną funkcję przyrodniczą i nie można ich tak sobie wycinać - tłumaczył.

Z opinią dyrektora zgodził się radny Grzegorz Steczkowski.
- Każde drzewo, nawet takie próchniejące, jest środowiskiem, w którym żyje wiele organizmów. Zamiast wycinać lepiej tu posprzątać - uważa.
- Czy żeby wziąć ten worek trzeba koniecznie wyciąć drzewo? - sekundował mu radny Przemysław Markowski, pokazując rozrzucone wokół śmieci.
- Żeby podnieść choć jeden worek to trzeba do niego jakoś dojść - ripostował dyrektor Lisiecki.

- Dlaczego Aquanet, kiedy rozkopał cały ten teren, by położyć rury, mógł wycinać drzewa jak chciał, a nawet zrobić sobie drogę, której tu wcześniej nie było, a my nic nie możemy zrobić? - pytała radna Owsianna. - Przecież my chcemy tylko uporządkować. W Paryżu piasek wysypują nad rzeką, żeby ludzie mieli gdzie wypoczywać, a nam nie wolno nawet posprzątać.

A sprawa prac w parku na Szelągu jest bardzo pilna: pieniądze przyznane na rewitalizację przepadną, jeśli nie zostaną wykorzystane w tym roku. Tymczasem nawet jeśli będzie wreszcie zgoda Wydziału Ochrony Środowiska, to i tak wycinka drzew ruszy dopiero jesienią, na jakiekolwiek prace zostanie więc bardzo mało czasu. Teraz, ze względu na okres lęgowy ptaków, nie wolno tego robić.

- Chcieliśmy się w tym roku starać o kolejny grant na kolejne prace, ale w takiej sytuacji nie wiem, co mamy robić - rozkłada ręce Owsianna.

Radny Wojciech Kręglewski również jest zwolennikiem uporządkowania parku.
- Tu na Szeląg przed wojną jeździł cały Poznań, zachowały się przepiękne ilustracje z tego czasu - opowiadał. - Chodzi więc tylko o przywrócenie temu terenowi stanu pierwotnego. To powinno służyć mieszkańcom.

Podobnego zdania jest radny Wojciech Wośkowiak.
- Tyle mówimy o tym, żeby rady osiedli kreowały przestrzeń wokół siebie, żeby wyszły poza ten standard placów zabaw i boisk - mówił. - Ale kiedy już to robią, to proszę, co się dzieje. A ten projekt oznacza przecież wyznaczenie nowego trendu w działalności rad i bardzo dobrze, że ktoś się na to odważył.

Ostatecznie radni zadecydowali, że - ponieważ Zarząd Zieleni Miejskiej i Wydział Ochrony Środowiska nie mogą dojść do porozumienia, kto powinien przeprowadzić inwentaryzację drzew i jak ostatecznie ma wyglądać park na Szelągu - przedstawią sprawę prezydentowi miasta i poproszą go o mediację. Do rozmowy ma dojść podczas najbliższej sesji rady miasta.

Czytaj także:
Kiedy będzie park na Szelągu?

Uporządkowanie parku na Szelągu i odtworzenie bulwaru nadwarciańskiego może się opóźnić. Wszystko z powodu... liczenia drzew.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto