Do zdarzenia doszło w miniony piątek po zakończeniu meczu Lecha Poznań z Koroną Kielce w tramwaju linii nr 6, którym wracali kibice ze Stadionu Miejskiego. Po raz pierwszy policja interweniowała, gdy tramwaj dojechał do ronda Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
- Motorniczy oświadczył, że odmawia dalszej jazdy tramwajem, ponieważ kibice skacząc rytmicznie w wagonie, doprowadzili do groźby wykolejenia tramwaju – wyjaśnia powody interwencji Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Interweniujący funkcjonariusze pouczyli kibiców, żeby się uspokoili. W dalszą drogę tramwaj ruszył pod eskortą policyjną.
Skakanie w tramwaju to właściwie kibicowska tradycja, z którą spotkał się chyba każdy, kto chociaż raz wracał z meczu bimbą. Piszący te słowa tzw. happy tramwajem wracał z meczu setki razy i nigdy nie spotkał się chociażby z upomnieniem skaczących ze strony motorniczego, że taka zabawa może być niebezpieczna. Tymczasem w piątek zdaniem policji motorniczy po raz drugi prosił o interwencję, gdy tramwaj dojechał do mostu Dworcowego.
- Motorniczy w obawie o swoje bezpieczeństwo wysiadł z pojazdu, odmówił dalszej jazdy i zażądał kolejnej interwencji – relacjonuje Borowiak. – Ponieważ kibice znowu rytmicznie skacząc, doprowadzili do groźby wykolejenia, dowodzący grupą policjantów postanowił o wyprowadzeniu kibiców z tramwaju.
To, że skakanie w jadącym tramwaju może być niebezpieczne, potwierdza Adam Pelant z biura promocji MPK.
- Rozbujanie tramwaju przez dużą masę ludzi w środku może doprowadzić do wykolejenia tramwaju np. na rozwidleniach – mówi Pelant, który zapewnia jednak, że w piątek żaden z motorniczych nie prosił o interwencję policji. – Z naszej strony nie była to żadna szczególnie niebezpieczna sytuacja, a z tego, co wiem, to policji nie wzywał motorniczy, tylko jedna z pasażerek jadących tym tramwajem.
Po opróżnieniu wagonów przez wezwanych policjantów tramwaj ruszył w dalszą trasę, a policja zatrzymała jednego z kibiców.
- Został ukarany mandatem 500 zł za wulgarne zachowanie w miejscu publicznym – wyjaśnia Borowiak.
Zdaniem kibiców, którzy podróżowali feralnym tramwajem, interwencja policji była nieuzasadniona.
- Akcja policji wyglądała jak w stanie wojennym – mówi w rozmowie z dziennikarzem Głosu Wielkopolskiego jeden z kibiców, który zapewnia, że nie było żadnych burd, czy ekscesów.
Film nakręcony przez jednego ze świadków:
- Funkcjonariusze uczestniczący w zabezpieczeniu meczów piłkarskich działają do pewnego stopnia z troską i tolerancją wobec kibiców – zapewnia Borowiak. - Niektóre zachowania kibiców są jednak nie do zaakceptowania. Mieszkańcy naszego miasta nie mogą być poddawani terrorowi garstki osób z charakterystycznymi szalikami na szyi.
Inny z kibiców cytowany przez poznański dziennik twierdzi, że został uderzony przez jednego z policjantów pałką.
- Proszę przeczytać artykuł 16. ustawy o policji – odpowiada na to w rozmowie z MM Poznań Borowiak (punkt ten mówi środkach przymusu bezpośredniego, których policjant może użyć w razie niepodporządkowania się jego poleceniem).
Rzecznik wielkopolskiej policji przypomina, że pod koniec lutego po meczu Lecha z Widzewem fani obu drużyn uszkodzili 18 autobusów i 3 tramwaje. To ponoć po tamtym zdarzeniu policja zaostrzyła działania, mające nie dopuścić do podobnych ekscesów w przyszłości. Dlatego w miniony piątek policja interweniowała w jednym z tramwajów także przed meczem.
- Mężczyźni jadący na mecz, pili w tramwaju alkohol, palili papierosy i zachowywali się wulgarnie – opowiada Borowiak. – Policjanci zatrzymali 5 osób, które zostaną oskarżone w sądzie. Jako dowód ich zachowania zabezpieczono nagranie z monitoringu tramwaju.
Zobacz relację i zdjęcia z meczu: |
Lech – Korona 1:0: Nie szło im, ale wygrali Piłkarze Lecha wreszcie pokazali, że nawet, gdy gra im się nie układa, potrafią wydrzeć trzy punkty. |
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?