Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznańscy archeolodzy jadą odkrywać nieznany Sudan

Redakcja
Ośmiu doktorantów i studentów Uniwersytetu Adama Mickiewicza rozpoczyna misję w Sudanie. Będą także pomagać biednym.

Wszystko zaczęło się 2008 roku, kiedy studenci z Instytutu Prahistorii i Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej zaczęli jeździć do Sudanu.
- Przerodziło się to w polsko-sudański projekt, który rozpoczynamy w tym roku – mówi Mariusz Drzewiecki z Instytutu Prahistorii UAM. – To wspólne przedsięwzięcie Instytutu Prahistorii i Sudańskiej Służby Starożytności.

W czasie tegorocznego sezonu badawczego do Sudanu wyjedzie z Polski osiem osób, na miejscu dołączy do nich jeszcze dwóch-trzech Sudańczyków. Na miejscu pracować będą pod opieką naukową prof. Włodzimierza Raczkowskiego.

- Sudan jest jednym z największych krajów afrykańskich i na jego terenie znajduje się ponad 7,5 tysiąca miejsc do prowadzenia wykopalisk archeologicznych – wyjaśnia Ali Elmirghani Ahmed, Sudańczyk, doktorant w instytucie. - Jesteśmy szczęśliwi ponieważ otrzymaliśmy licencję do prowadzenia badan w dwóch miejscach. Pierwsze z nich zlokalizowane jest na północ od szóstej katarakty, drugie – na zachodzie kraju, na granicy pomiędzy dwoma prowincjami Darfur i Kordufan.

Przez pierwsze dwa tygodnie polscy archeolodzy będą jeździć wzdłuż Doliny Nilu. Do zbadania mają wytypowane cztery twierdze pochodzące z okresu chrześcijaństwa, czyli od V do XV wieku. Są to twierdze zupełnie niezbadane. Trzy z nich pojawiają się z nazwy w literaturze, czwarta jest znana tylko ze swojej lokalizacji. O istnieniu jakiegoś obiektu archeolodzy dowiadują się najczęściej… przeglądając zdjęcia satelitarne. Gdy jakiś obiekt wydaje się wart zbadania, biorą namiary GPS i jada sprawdzić, czy jest to faktycznie twierdza, czy też coś współczesnego. Na terenie, który obejmuje koncesja może być około 20-25 twierdz, a większość z nich znana jest jedynie z nazw występujących w literaturze.

Dziewicze ziemie Kordufanu i zimny upał

- Po tych dwóch tygodniach odjedziemy z Doliny Nilu o około 400 km na zachód, do północnego Kordufanu, gdzie znajdują się cmentarzyska kurhanowe, które są datowane na początki naszej ery, na tak zwany okres postmeroidzki – opowiada Mariusz Drzewiecki. - Po tym miesiącu część ekspedycji będzie zbierała doświadczenie na innych ekspedycjach, które działają w Sudanie, część wróci do Polski.

Teren północnego Kordufanu jest dla archeologów i etnologów ziemia dziewiczą. To także na szczęście tereny, do których nie dociera polityka i jest tam spokojnie.

Mariusz Drzewiecki prezentuje przywiezione z Sudanu naczynie z pnia palmy nazywane gadaha wykonane z drewna, które spala się przy bardzo wysokich temperaturach. - Co oznacza, że można je wrzucić do ogniska i ono nie spłonie. Obecnie zastępują je przedmioty współczesne wykonywane najczęściej w Chinach. Pragmatyczni Sudańczycy wykorzystują tego typu gadahy do na przykład do wyrobu instrumentów – tamburów.

- To jest nasz pierwszy sezon badawczy w tych miejscach, mamy nadzieję, że wszystko potoczy się bardzo dobrze – mówi Ali Elmirghani Ahmed. - Otrzymałem informację od generalnego dyrektora naszej sudańskiej organizacji opiekującej się zabytkami, że warunki pracy w obu lokalizacjach są ogólnie bezpieczne.

Mariusz Drzewiecki dodaje, że wioski po których będą się poruszać żyją swoim własnym rytmem: - Tam wieczorem ludzie spotykają się pod sklepem i rozmawiają co tego dnia zrobili, jak ich drużyna piłkarska znowu nie wygrała jakiegoś meczu…

To, co może być najbardziej dokuczliwe, to warunki klimatyczne. Badania archeologiczne w Sudanie przeprowadza się zimą, ponieważ latem byłoby to z uwagi na pogodę zupełnie niemożliwe. Zimą temperatury w dzień mogą sięgać 40-45 stopni, w nocy – poniżej 10 stopni.
- Jednak jest to bardzo suchy klimat, co oznacza, że w temperaturze 40 stopni można chodzić w polarze i wcale nie będzie za gorąco – wyjaśnia Mariusz Drzewiecki. - Jednak to także wpływa na temperaturę w nocy, która może być odczuwalna jako minus 10. Te skoki temperatur bardzo przeszkadzają.

Studencka pasja i przygoda

Jedną z osób, które wyruszają do Sudanu jest Adrian Chlebowski, student trzeciego roku. Był już na paru wykopaliskach, ale w Sudanie będzie pracował po raz pierwszy. Wyjaśnia, że aby zakwalifikować się do projektu „Fortece Sudanu” trzeba było przede wszystkim przejść rozmowę kwalifikacyjną, która polegała na przedstawieniu tego, co ma się do zaoferowania misji, a co misja oferuje kandydatowi.

- Ja przede wszystkim mogę zaoferować swoje umiejętności, ponieważ już na wykopaliskach byłem – zdradza Adrian Chlebowski. - A co misja może mi zaoferować? Przede wszystkim poszerzenie wachlarza tych właśnie umiejętności. To także nowy teren, nowa cywilizacja, zupełnie inna kultura.

- Amulety są nadal bardzo popularne w Sudanie. W średniowieczu ich zawartość była zupełnie różna: wtedy były to teksty magiczne, chrześcijańskie, dziś są to teksty koraniczne, fragmenty tekstów ze Świętej Księgi - wyjaśnia Mariusz Drzewiecki.Bardzo ciekawa jest także historia miecza derwiszów. Jego ostrze prawdopodobnie zostało wykute w Europie, zdobione zostało w Etopii, całe ostrze jest wytrawiane w kwasie w ornamencie roślinnym, a pozostałe srebro jest wyrobem sudańskim.

Jak wyjaśnia Adrian, ważna dla niego jest możliwość zwiedzania kraju i poznawania jego kultury w sposób zupełnie odmienny od tych oferowanych przez biura podróży, w których turystów obwozi się po co bardziej reprezentacyjnych miejscach.

- Tak naprawdę to nie do końca wiem, czego się spodziewać, ale jestem dobrej myśli – dodaje Adrian. - Wiem, że jadę z wybitnymi fachowcami, wiem, że zawsze mam w nich oparcie i pomocną dłoń.

Odkrywac i pomagać

Polscy naukowcy będą jednak nie tylko pracować przy odkrywaniu skarbów afrykańskiej cywilizacji. Chcą także pomagać miejscowej ludności.

- Są to ludzie bardzo pozytywnie nastawieni i przyjaźni, jednak bardzo biedni, którym często nie wystarcza na podstawowe rzeczy – tłumaczy Mariusz Drzewiecki. - Zawieziemy ze sobą leki, także dużo przyborów szkolnych, które rozdamy wśród najbiedniejszych rodzin. Często jest tak, że w przypadku tych najprostszych chorób jesteśmy w stanie pomóc, ale zdarza się tak, że jedynym ratunkiem jest odwiezienie chorego do szpitala, albo dowiezienie lekarza. Nasz samochód będzie najczęściej jedynym środkiem transportu, którym będzie można to zrobić.

Ekspedycja jest finansowana w większości przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza i National Corporation for Antiquities and Museums of Sudan w Chartumie. Nie mogłaby jednak się odbyć, gdyby nie pomoc sponsorów i osób prywatnych, część koszów pokrywają sami uczestnicy. Koszt miesięcznego pobytu w tym roku polskiej ekipy to około 26 tys. zł.

Postępy prac polskiej misji w Sudanie będzie można na bieżąco śledzić na stronie www.sudan.archeo.edu.pl. Powstanie także profil na Facebooku, prowadzony przez studentów, którzy jada w tym roku po raz pierwszy do Sudanu.
- Chcieliśmy, żeby to oni prowadzili ten internetowy dziennik, ponieważ będą wszystko widzieli świeżym okiem, a my moglibyśmy pewnych rzeczy już nie zauważać, bo jesteśmy do nich przyzwyczajeni – wyjaśnia Mariusz Drzewiecki.



od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto