Przed tym meczem poznańskich kibiców najbardziej niepokoiła linia obrony Lecha. Trener Franciszek Smuda nie miał wyboru i musiał wystawić w środku obrony Zlatko Tanevskiego. Na domiar złego już w 17. minucie stracił kolejnego obrońcę - z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Luis Henriquez, którego zastąpił Jakub Wilk. Wydawało się, że to powinno załamać poznaniaków, ale w tym momencie... prowadzili już 2:0!
Spory udział przy obu golach miał Semir Stilic. Przy pierwszym (zdobytym już w 5. minucie spotkania) Bośniak błyskawicznie wyrzucił piłkę z autu wprost do Rafała Murawskiego, który potężnym strzałem z 16 metrów umieścił piłkę w siatce. Trzy minuty później Stilic uderzył z rzutu wolnego - piłka odbiła się najpierw od Mauro Cantoro, później od Roberta Lewandowskiego i wpadła do bramki obok kompletnie zmylonego Mariusza Pawełka.
Lech prowadził po ośmiu minutach już 2:0, a eksperymentalna defensywa Kolejorza była jak na razie bezrobotna. Jakby tego było mało, lechici nie spoczęli na laurach, tylko dalej atakowali! Dwie akcje Sławomira Peszki zakończyły się niepowodzeniem, ale w 42. minucie po szybkiej kontrze sam na sam z Pawełkiem znalazł się Tomasz Bandrowski. Jego strzał bramkarz Wisły zdołał odbić, ale uczynił to tak nieszczęśliwie, że piłka i tak wpadła do bramki.
W przerwie Maciej Skorża dokonał aż dwóch zmian, ale po 5. minutach drugiej połowy mogło być już 4:0 - szarżującego w polu karnym krakowian Lewandowskiego powstrzymał faulem Cleber. Sędzia jednak nie podyktował rzutu karnego, a dwie minuty później wiślacy zdobyli kontaktowego gola. Jakub Wilk nie zdążył wrócić na swoje miejsce w obronie, gdzie niepilnowany Rafał Boguski nie miał problemów z oddaniem celnego strzału, przy którym Krzysztof Kotorowski był bez szans.
Złudzenia, że w tym meczu można jeszcze powalczyć o remis odebrał miejscowym już sześć minut później Robert Lewandowski, który stojąc oko w oko z bramkarzem zachował zimną krew i posłał futbolówkę do bramki, podwyższając wynik na 4:1. To był nokaut, po którym żadna drużyna by się nie podniosła. Lechici mogli w tym momencie skupić się na obronie korzystnego wyniku, ale nic z tego - oni zamierzali dalej strzelać gole. Zamiast wzmacniac defensywę, Smuda wpuścił na boisko dwóch kolejnych napastników - Rengifo i Reissa.
Wynik już się jednak nie zmienił. Lech pokonał Wisłę na jej stadionie po raz pierwszy od 15 lat. Cieszy przede wszystkim gra do samego końca jak w pierwszym meczu z Grasshoppers Zurych, kiedy poznaniacy niezależnie od wysokiego prowadzenia, cały czas atakowali. Uwagę zwraca też dość pewna postawa obrońców, zwłaszcza Tanevskiego, w którego umiejętności większość kibiców od dawna wątpiła.
Brawo Kolejorz! Czekamy na podobną grę w czwartek w Wiedniu z Austrią!
Wisła Kraków - Lech Poznań 1:4 (0:3)
Bramki: 51. Boguski - 5. Murawski, 8. Stilic, 40. Bandrowski, 58. Lewandowski.
Żółte kartki: Głowacki - Peszko.
Sędziował: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 15 000.
Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński,Głowacki (46. Singlar), Cleber , Junior Diaz - Łobodziński (46. Jirsak), Sobolewski, Cantoro (70. Niedzielan), Zieńczuk - Paweł Brożek, Boguski.
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Tanevski, Arboleda, Henriquez (17. Wilk) - Peszko (65. Rengifo), Murawski, Bandrowski, Stilić (80. Reiss), Injac - Lewandowski.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?