Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik - Lech 2:1: Zaskakująco gładka porażka w Zabrzu

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Artjom Rudnev, Górnik - lech 2:1
Artjom Rudnev, Górnik - lech 2:1 archiwum/hesus6:9
Piłkarze Lecha przegarli pierwszy mecz w tym sezonie. W Zabrzu przegrali w pełni zasłużenie z Górnikiem 1:2.

Po świetnej grze w pierwszych czterech kolejkach Lech był liderem ekstraklasy, a jego sposób gry porównywano nawet do samej FC Barcelony. Jakby tego było mało, przed wyjazdem do Zabrza okazało się, że w pełni zdrów jest już kontuzjowany przed tygodniem Grzegorz Wojtkowiak. W tej sytuacji przed spotkaniem z Górnikiem trudno było o niepokój.

Już pierwsze minuty piątkowego meczu w Zabrzu pokazały jednak, że szkoleniowiec gospodarzy, Adam Nawałka, dobrze się przygotował do tego starcia. Swoim piłkarzom nakazał grę wysokim pressingiem, co przyniosło oczekiwany efekt. Atakowani już na własnej połowie lechici gubili się, tracąc piłkę lub wybijając ją na oślep.

Pierwszy raz golem dla Górnika „zapachniało” już w 4. minucie, gdy po dośrodkowaniu Pavla Thomika Aleksander Kwiek uderzył tuż nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kotorowskiego. W 11. minucie znowu było groźnie, a Lecha uratował wślizg Huberta Wołąkiewicza, który w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Daniela Gołebiewskiego.

Lech odgryzł się dopiero w 26. minucie, kiedy bardzo groźny strzał z dystansu oddał Semir Stilić, ale uderzył nad poprzeczką.

Minutę później już mogło być 1:0 dla zabrzan i to w bardzo nietypowej sytuacji. Piłka wolno spadała w kierunku rękawic Kotorowskiego, ale ten oślepiony słońcem nie zdołał jej złapać. W polu karnym poznaniaków zrobiło się ogromne zamieszanie, po którym Wołąkiewicz wybił piłkę zmierzającą do bramki. Bohater tej akcji musiał opuścić boisko w 38. minucie z powodu kontuzji – zmienił go Marciano Bruma, dla którego był to jednocześnie debiut w barwach Kolejorza.

W 43. minucie nareszcie piękną akcją popisali się lechici, a konkretniej Mateusz Możdżeń, który przedarł się lewym skrzydłem, oszukał trzech obrońców i strzelił w krótki róg, ale Łukasz Skorupski był na posterunku.

W ostatniej minucie pierwszej połowy znowu potężnym strzałem z dystansu popisał się Stilić – bramkarz obronił to uderzenie na raty, w ostatniej chwili uprzedzając czyhającego na dobitkę Artjoma Rudneva.

Te dwie akcje pozwalały wierzyć, że Lech już opanowuje sytuacje, ale jeszcze przed przerwą Kotorowskiego zaskoczył pięknym uderzeniem z dystansu Kwiek i to Górnik objął prowadzenie.

Wszyscy zastanawiali się, jak lechici zareagują w drugiej połowie, bo w tym sezonie jeszcze ani razu nie musieli odrabiać straty. Tymczasem zanim podopieczni Bakero zabrali się do gonienia wyniku, już przegrywali 0:2. W 48. minucie po błędzie w obronie Wojtkowiaka piłka doszła do Kwieka, którego w polu karnym sfaulował Luis Henriquez. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Adam Banaś, a Kolejorz znalazł się już w bardzo trudnej sytuacji.

Poddenerwowani lechici rzucili się do odrabiania strat, ale tym razem nie byli już w stanie grać tak dokładnie jak w poprzednich spotkaniach. Łatwo tracili piłkę, popełniali proste błędy, a pod bramką Górnika brakowało im zdecydowania. Mylił się nawet Rudnev, jak chociażby w 76. minucie, kiedy po dobrym podaniu Brumy miał doskonałą sytuację, ale uderzył bardzo niecelnie.

Jedyne na co było stać Kolejorza tego dnia to kontaktowy gol w ostatniej minucie, w dodatku dość kuriozalny. Siergiej Kriwiec dośrodkowywał niemal spod linii bocznej, ale uczynił to za głęboko – Skorupski nieco „przysnął” w bramce i nie zdołał złapać piłki spokojnie lecącej do siatki.

Końcowy wynik 2:1 dla Górnika należy uznać za całkowicie sprawiedliwy. Gospodarze zagrali z dwa razy większą determinacją i wolą zwycięstwa niż lechici, a do tego zostali do tego meczu doskonale przygotowani taktycznie. Grając wysokim pressingiem, odebrali lechitom ich najsilniejszą broń, czyli możliwość gry szybkimi, krótkimi podaniami. Nieprzygotowani na taki obrót sprawy poznaniacy nie wiedzieli, co mają robić, przez co wiele piłek wybijali na oślep. Pytanie tylko, co zrobią w kolejnym meczu z następnym rywalem, który zapewnie weźmie przykład z zabrzan.

Na koniec warto podkreślić całkiem udany debiut Marciano Brumy – Holender zagrał dość pewnie w defensywie, a na dodatek pokazał, że umie włączać się w akcje ofensywne.

Górnik Zabrze Lech Poznań 2:1 (1:0)

Bramki: 45. Kwiek, 49. Banaś (karny) - 90. Kriwiec.

Żółte Kartki: Przybylski, Marciniak, Gołębiewski - Murawski, Wojtkowiak
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: ok. 3500.

Górnik: Skorupski - Bemben, Banaś, Danch, Marciniak - Thomik (72.Olkowski), Przybylski, Mączyński (81. Wodecki), Zahorski, Kwiek (68. Pazdan) - Gołębiewski

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Wołąkiewicz (38. Bruma), Djurdjević, Henriquez - Murawski, Injac (68. Tonev), Możdżeń (55. Kriwiec), Stilić, Wilk - Rudnev.





emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto