Dlaczego z koniem? Bo właśnie zrobiony w konia poczuł się Piotr Lisiewicz po demonstracji w obronie Ahmeda Zakajewa, która odbyła się 18 września przed siedzibą Platformy Obywatelskiej w Poznaniu i konsulatem rosyjskim.
- Była to bardzo pokojowa, spokojna manifestacja - opowiadał Lisiewicz. - Nikomu z na nie przyszłoby do głowy, że ktoś będzie po niej ścigał organizatorów. Po czym nagle poczułem po powrocie do domu, że zaczynają mi wyrastać grzywa, kopyta i różne inne części składowe konia i nie pomyliłem się: przyszło do mnie wezwanie do komisariatu policji Poznań Jeżyce. A przecież Trybunał Konstytucyjny w 2008 roku uznał, że jest coś takiego, jak zebranie spontaniczne, czyli że ludzie mogą się zgromadzić po jakimś wydarzeniu w reakcji na nie, pokojowo manifestować i wygłaszać swoje poglądy. Policjanci w czasie demonstracji uważali tak samo. Ale gdy media się rozeszły, zmienili zdanie...
Piotr Lisiewicz stawił się na przesłuchaniu w towarzystwie działaczy Lepszego Świata walczących o wolność Zakajewa i... grupy kowbojów w szerokoskrzydłych kapeluszach, którzy usiłowali go złapać na lasso i w takim stanie przywlec na komisariat. Kowboje, mimo malowniczych i w pełni profesjonalnych strojów, nie wykazywali się specjalną skutecznością w łapaniu konia na lasso, a poproszeni o pomoc policjanci odmówili, gdyż - jak to z pełną powagą wyjaśnił ich dowódca - nie mieli uprawnień w łapaniu koni na lasso.
Kowboje może mieli problemy z lassem, ale za to umieli śpiewać - specjalnie dla jeżyckich policjantów odśpiewali piosenkę zaczynającą się od słów: "Mój piękny panie, raz zobaczony w tym radiowozie..." na melodię utworu grupy 2+1 "Windą do nieba".
- Mamy nadzieję, że będziemy też odpowiednio potraktowani - mówił Lisiewicz. - Jako że koń żąda koniaku, a rumak żąda rumu. Nie wiemy, czy można pić w komisariacie, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby...
Ostatecznie mocno sie już narowiącego konia-Lisiewicza udało się złapać na lasso i zawlec do komisariatu na przesłuchanie w charakterze podejrzanego o przewodniczenie nielegalnemu zgromadzeniu. Wprawdzie były pewne problemy ze zmieszczeniem w drzwiach konia, jednak przy czynnej pomocy policjantów obaj: koń i Lisiewicz weszli do komisariatu, nazywanego przez nich stajnią Augiasza. W kwestii przesłuchania nie przewidywali większych problemów, bo - jak powiedział Piotr Lisiewicz - znają się z policjantami jak łyse konie...
Czytaj także: |
Poznań w obronie Ahmeda Zakajewa Wolny Kaukaz! Putin morderca! Ahmed Zakajew! Pod takimi hasłami kilkadziesiąt osób demonstrowało w Poznaniu przed siedzibą PO i konsulatem rosyjskim. |
Zobacz relacje z innych akcji Naszości: |
Bóbr i Lenin nie spotkali się z marszałkiem (wideo) Członkowie "Naszości" chcieli pokazać, że poznaniacy nie są tak skąpi, jak stwierdził Bronisław Komorowski. Oto relacja wideo z happeningu. |
Wesoły patrol ratowników z "Naszości" Piotr Lisiewicz i jego koledzy z Naszości w strojach ratowników próbowali uratować "komunistycznych towarzyszy przed zatonięciem". Zapraszamy do obejrzenia wideo. |
miejsca, które trzeba odwiedzić, konkurs |
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?