Sobotni mecz na Bułgarskiej był starciem dwóch drużyn, które miały udowodnić, że mimo ostatnich niepowodzeń nadal liczą się w walce o mistrzostwo Polski. O ile Lechowi noga powinęła się w tym roku dopiero w ostatnim meczu z Cracovią, o tyle Jagiellonia przyjeżdżała do Poznania z piętnem serii pięciu spotkań bez zwycięstwa.
Trzeba przyznać, że mecz o wiele lepiej zaczęli goście, którzy przez pierwsze 20 minut zdecydowanie dominowali na placu gry. W 13. minucie Krzysztof Kotorowski z największym trudem sparował groźne uderzenie z rzutu wolnego Jarosława Laty, a 6 minut później wydawało się, że gol dla Jagi już jest pewny. Vuk Sotirović kapitalnym prostopadłym podaniem uruchomił wychodzącego sam na sam z bramkarzem Tomasza Frankowskiego. „Franek” słynie z tego, że takich okazji nie marnuje, ale „Kotor” odważnie wyszedł z bramki i w ostatniej chwili wyłuskał mu piłkę spod nóg.
Lech dominację gości zaczął przełamywać dopiero po półgodzinie gry. W 32. minucie przed szansą stanął Artjoms Rudnevs, ale stojąc 8 metrów od bramki, za długo zwlekał z oddaniem strzału i jeden z obrońców zdołał zablokować jego uderzenie.
Pierwsza połowa nie miała prawa podobać się kibicom – lechici grali bardzo słabo i bez pomysłu. Na nierównej murawie wymiana trzech celnych podań graniczyła z ich możliwościami, a w tej sytuacji nawet Kotorowski po złapaniu piłki, od razu wykopywał ją w kierunku napastników.
- Na takim boisku nie chcieliśmy ryzykować rozgrywania piłki od własnej połowy – tłumaczył później Jose Bakero.
Gdy mecz się nie układa, o zwycięstwie często decyduje jedna akcja i tę Lech wypracował sobie w 61. minucie, kiedy Rudnevs przedarł się lewym skrzydłem i podał dokładnie do Semira Stilicia. Pierwszy strzał Bośniaka został zablokowany, ale na szczęście dobitka znalazła drogę do siatki i Kolejorz objął prowadzenie 1:0.
Emocje w meczu jeszcze się jednak nie skończyły, bo Jagiellonia postawiła wszystko na jedną kartę. Najbliżej wyrównania podopieczni Michała Probierza byli w 78. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową w kierunku „okienka” bramki Lecha skierował Andrius Skerla. Kotorowski jednak wyciągnął się jak struna i odbił ten strzał, ratując swój zespół przed utratą bramki.
Kolejorz liczył na drugiego gola z kontry, który „załatwiłby sprawę”. W 86. minucie Rudnevs znów ładnie przedarł się lewym skrzydłem i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale jego strzał z ostrego kąta po rękach Grzegorza Sandomierskiego trafił w słupek.
W doliczonym czasie drugi gol dla gospodarzy jednak padł i to w dość niecodzienny sposób. Piłka po uderzeniu Siergieja Kriwca odbiła się od nóg Hermesa i nabrała tak dziwnej rotacji, że ani obrońca Jagi, ani bramkarz nie wiedzieli, gdzie ona spadnie, a ich zawahanie wykorzystał Stilić, który delikatnym muśnięciem skierował futbolówkę do siatki z niemal zerowego kąta!
Chwilę później sędzia zakończył mecz. Porażka kompletnie załamała szkoleniowca Jagiellonii.
- Nie spodziewałem się, że wystarczy 17 dni, aby sprowadzić nas na ziemię – mówił Michał Probierz – Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie, ale nie mieliśmy u siebie takich indywidualności jak Semir Stilić.
Zadowolenia ze zwycięstwa nie krył trener Jose Bakero.
- Poza pierwszymi 15 minutami byliśmy dzisiaj dobrze zorganizowani, choć wiem, że mecz mógł się nie wszystkim podobać – powiedział po spotkaniu Hiszpan.
Słowa Bakero dziwią, bo Lech po raz kolejny wygrał spotkanie, grając źle i bez pomysłu, a o jego zwycięstwie zadecydowały dość przypadkowe sytuacje.
- Z Cracovią zagraliśmy o wiele lepiej i przegraliśmy – przypomina jednak Bartosz Ślusarski. – Ja już wolę takie mecze jak dzisiaj. Może nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji, ale za to wygraliśmy i to jest najważniejsze.
Dzięki tej wygranej Kolejorz wskoczył na piąte miejsce w tabeli. Jeśli Legia nie wygra w niedzielę z Bełchatowem, lechici będą tracili do pozycji wicelidera zaledwie cztery „oczka”.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 2:0 (0:0)
Bramki: 61., 90. Stilić.
Żółte kartki: Injac, Kikut - Hermes, Cionek.
Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 24 000.
Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Injac (65. Kriwiec), Murawski, Djurdjević (84. Wołąkiewicz) - Stilić, Rudnevs, Ślusarski (65. Mikołajczak).
Jagiellonia: Sandomierski Norambuena (90. Essomba), Cionek, Skerla, Pejović (85. Seratlić) - Kupisz, Kascelan, Hermes, Lato - Sotirović Frankowski (75. Pawłowski).
Aby obejrzeć więcej zdjęć, przejdź do fotogalerii
Wkrótce wideo z meczu!
Dni Kariery 2011 22 marca, godz. 9-16 gmach główny Uniwersytetu Ekonomicznego |
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?