Tuż przed meczem z obozu Kolejorza nadeszła fatalna wiadomość - urazu biodra nabawił się Marcin Kikut. Dla szkoleniowca Lecha Jacka Zielińskiego był to spory problem, bo nie miał w kadrze innego prawego obrońcy. W tej sytuacji zdecydował się na eksperyment, wpuszczając w miejsce "Kikiego" nominalnego pomocnika Dimitrije Injaca.
Nikt tak naprawdę nie był w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądał ten mecz. Spotkanie obie drużyny rozpoczęły bardzo ostrożnie, jakby chcąc wyczuć, na co stać rywala.
W 10. minucie lechici wykonywali pierwszy w tym meczu rzut rożny. Piłkę dośrodkowaną przez Semira Stilicia obrońcy Fredrikstad FK zdołali wybić na przedpole karne. Wykopnięta futbolówka spadła wprost pod nogi Jakuba Wilka, który z całej siły kropnął lewą nogą w prawy górny róg bramki pilnowanej przez Lasse Stawa, który był w tej sytuacji bez szans.
„Manu” nogą, „Manu” głową
Mimo prowadzenia poznaniaków obraz gry niewiele się zmienił – oba zespoły w dalszym ciągu grały bardzo zachowawczo. W 22. minucie Lech znów miał rzut rożny i znów go wykorzystał. Tym razem po centrze Stilicia piłka trafiła do stojącego na czwartym metrze Manuela Arboledy, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do bramki.
Wydawało się, że już jest po meczu i lechici mogą już się skupić na kontrolowaniu gry, a tymczasem nie minęły trzy minuty i już było 3:0. Gol padł, a jakże, znowu po rzucie rożnym. Ponownie na listę strzelców wpisał się Arboleda, który tym razem pokonał Stawa głową.
To był prawdziwy nokaut. Norwegowie zdołali groźniej zaatakować w 35. minucie, kiedy to Amin Askar przedarł się lewą stroną i oddał strzał niedaleko słupka poznańskiej bramki.
Gospodarze musieli usłyszeć w przerwie w szatni mocne słowa swojego trenera, bowiem już od pierwszych minut drugiej połowy zamknęli Kolejorza na własnej połowie, a w 48. minucie udało im się zdobyć kontaktowego gola. Kostarykańczyk Borges wykorzystał znakomite podanie i strzałem tuż przy prawym słupku pokonał Grzegorza Kasprzika.
Pięć minut, które wstrząsnęło Fredrikstad
Odpowiedź lechitów była jednak natychmiastowa i bezlitosna. Osiem minut po golu Borges wynik brzmiał już... 6:1 dla Kolejorza! Najpierw w 51. minucie Robert Lewandowski wykorzystał świetne dośrodkowanie Tomasza Bandrowskiego.
Trzy minuty później Semir Stilić po raz czwarty wykonywał rzut rożny i po raz czwarty popisał się asystą. Nieoczekiwanym strzelcem bramki okazał się raczej nie imponujący wzrostem Sławomir Peszko.
W 56. minucie Tomasz Bandrowski zdecydował się na strzał z dystansu i całkowicie zaskoczył bramkarza Fredrikstad. 6:1 – takie wyniki rzadko padają w meczach polskich drużyn w europejskich pucharach, a tymczasem Lechowi udało się to na boisku rywala, a przecież do końca meczu było w tym momencie jeszcze pół godziny gry.
Zieliński wpuszcza zmienników
Uspokojony pewnym prowadzeniem Jacek Zieliński uznał, że nie ma sensu pastwić się nad Norwegami i zaczął dokonywać zmian. Na murawie pojawili się Krzysztof Chrapek, Tomasz Mikołajczak i Haris Handzić.
Grający na luzie lechici nie byli już tak zabójczo skuteczni. Norwegowie atakowali, ale większość ich akcji nie stanowiła większego zagrożenia dla bramki Kasprzika. Bramkarz Kolejorz jedynie w ostatniej minucie musiał obronić strzał i dobitkę piłkarzy Fredrikstad, ale spisał się bez zarzutu.
Najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w historii
Lech wygrał 6:1, co jest oczywiście najwyższym zwycięstwem w historii występów poznaniaków w europejskich pucharach. Cieszy nie tylko rozmiar zwycięstwa, ale też sposób zdobywania bramek – Kolejorz pokazał, że potrafi strzelać gole po stałych fragmentach gry, co w minionych latach nie było jego najgroźniejszą bronią. Cieszą asysty Stilicia i pojawienie się na murawie niedoświadczonych zmienników – Jacek Zieliński pokazał, że chce mieć ograną szeroką kadrę.
Co ciekawe, po meczu trener Lecha i tak postanowił wytknąc swoim piłkarzom kilka błędów.
- Mimo świetnej gry w ataku dostrzegam jeszcze brak równowagi pomiędzy naszą grą w przodzie, a w obronie. Niedopuszczalne jest, by prowadząc 3:0, tracić bramkę po kontrataku - zauważył Zieliński.
Rewanż zostanie rozegrany 6 sierpnia na stadionie we Wronkach – naturalnie będzie już tylko formalnością.
Fredrikstad FK - Lech Poznań 1:6 (0:3)
Bramki: 10. Wilk, 22., 26. Arboleda, 51. Lewandowski, 54. Peszko, 56. Bandrowski.
Żółte kartki: Peszko
Sędziował: Mark Clattenburg (Anglia)
Fredrikstad FK: Staw - Askar, Ophaug, Piiroja, Thomassen - Barsom (46. Martinsen), Wehrman (62. Elvestad), Gashi, Kvisvik (46. Tegstroem) - Borges, Everton.
Lech Poznań: Kasprzik - Bosacki, Injac, Arboleda, Djurdjević - Peszko, Bandrowski, Stilić, Wilk (80.) - Rengifo, Lewandowski (71. Mikołajczak).
Czytaj też: |
WAKACJE 2009 W POZNANIU kultura, sport, turystyka | TRANSFERY 2009 | KONKURSY MM POZNAŃ sprawdź co możesz wygrać |
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?