Z większej części zaborówieckich stawów spuszczono już wodę, ale wcale nie oznacza to, że zaprzestano produkcji ryb. Większość karpi, które trafią na wigilijne stoły w byłym województwie leszczyńskim pochodzić będzie zapewne z Zaborówca.
Ośrodek zarybienowy w Zaborówcu wybudowali Niemcy jeszcze w okresie okupacji. Nie przypadkowo wybrali to miejsce. Są tam źródła wody wypływającej z głębin ziemi w sposób naturalny i to w ilości wystarczającej nie tylko do napełnienia niecek kilku obszernych stawów, ale także pozwalającej na systematyczną jej wymianę.
- Czysta woda jest decydującym czynnikiem pozwalającym produkować doskonały materiał zarybieniowy - poinformował Jan Mitrus, szef ośrodka należącego do poznańskiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego. Z Zaborówca pochodzi większość narybku karpi, amurów, sandaczy, szczupaków czy karasi trafiających do jezior i stawów w byłym województwie leszczyńskim. Tylko niewielkie nadwyżki są wypuszczane do innych akwenów w Wielkopolsce. W sumie rok rocznie z Zaborówca do stawów i jezior trafi ponad 20 ton materiału zarybieniowego.
- Z tzw. naturalnymi kłusownikami jak dotąd sobie radzimy - mówi Jan Mitrus. - Zresztą miło jest popatrzeć jak na ryby poluje orzeł, czy wydra. Gorzej z ludźmi, choć specjalnie nie mają u nas czego szukać, bo ryb tzw. konsumpcyjnych jest u nas niewiele - dodał.
Wprawdzie głównym zajęciem ośrodka w Zaborówcu jest produkcja narybku, zawsze można tam jednak kupić karpie, pstrągi czy tołpygi. Zdarza się, że pod nieobecność szefa w pracy pomaga córka Małgorzata. - Warto u nas kupić ryby choćby ze względu na ich walory smakowe, bez obcych naleciałości - zachwala. Rocznie z Zaborówca bezpośrednio na stoły trafia blisko 15 ton ryb.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?