Przypomnijmy w skrócie historię słynnej lampy spod Fary. Dawno, dawno temu, czyli 17 września sfotografował ją nasz Użytkownik Nishio Poznan, pytając nas, czy stłuczony reflektorek, z którego wystają przewody, nie jest przypadkiem zagrożeniem dla bezpieczeństwa przechodniów. Ktoś może po ciemku - lampa przecież nie świeci, bo została stłuczona - potknąć się i wpaść w dziurę albo nawet doznać porażenia prądem, jeśli dotknie przewodu.
Zarząd Dróg Miejskich obiecał nam, że lampa zostanie naprawiona wkrótce, a na razie została zabezpieczona. Zrobiono to 21 września: zabezpieczenie przed porażeniem prądem polegało na owinięciu przewodów niebieską folią, a zabezpieczenie przed złamaniem nogi na niewidocznej dziurze - wsypaniem do dziury kilku garści białego grysu.
Stłuczono też kilka innych lamp.
Niestety, bardzo szybko do jednej zniszczonej lampy doszły następne - w tej chwili nie działa ich już tam kilka... Zabezpiecznie tej jednej lampy też nie do końca spełniło swoją funkcję: kilkakrotnie ktoś najwidoczniej urzeczony kolorem albo długością niebieskiej folii odwijał ją z przewodów, by wesoło powiewała tuż and chodnikiem.
Później zniknął grys, a dziś na jego miejscu pojawił się... batonik "Estella" dokładnie wdeptany w dziurę. Z pewnością bardzo dokładnie zaklajstrował przewody, lampę i dziurę - ale czy rzeczywiście jest to najbardziej profesjonalne zabezpiecznie, na jakie stać służby miejskie?
Przeczytaj także: |
Mój Modny Poznań serwis specjalny | 7 CUDÓW POZNANIA Weź udział w plebiscycie | KONKURSY MM POZNAŃ sprawdź co możesz wygrać |
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?