Już na długo przed godz. 17 stadion przy Bułgarskiej pękał w szwach – z pewnością na trybunach zasiadło znacznie więcej widzów niż wynosiła oficjalna pojemność remontowanego obiektu. Ogłuszający doping dało się słyszeć już podczas rozgrzewki piłkarzy, ale nic dziwnego – na taki mecz cały Poznań czekał od 17 lat.
Kolejorz do zdobycia upragnionego potrzebował zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin. Były obawy, czy zawodnicy udźwigną presję i okazały się one uzasadnione – pierwsze minuty były w wykonaniu lechitów bardzo nerwowe. W dodatku lubinianie przyjechali do Poznania pokazać, że nie zamierzają spełniać tylko roli statystów. Gra Zagłębia była niezwykle ostra, momentami nawet bardzo brutalna – co chwilę któryś z lechitów lądował na murawie, zwijając się z bólu.
Mimo wszystko to drużyna gospodarzy prezentowała się lepiej. Lechici dośc łatwo przedzierali się przez drugą linię rywali, ale za każdym razem brakowało im tego ostatniego decydującego podania. W 16. minucie na dość zaskakujący strzał z 16 metrów zdecydował się najgroźniejszy piłkarz gości, czyli Iljan Micanski. Piłka zmierzała w samo okienko bramki Kolejorza, ale Krzysztog Kotorowski zdołał wybić piłkę na rzut rożny.
W tym momencie kibice zrobili się jeszcze bardziej nerwowi – wszak nawet remis mógł nie wystarczyć do wyprzedzenia Wisły Kraków. I wtedy nadeszła 23. minuta – po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Semira Stilicia, piłkę mocno odegrał w pole karne Grzegorz Wojtkowiak, a po ogromnym zamieszaniu w polu karnym piłka wylądowała w siatce. Strzelcem gola okazał się... obrońca Zagłębia, Wojciech Kędziora.
- Wolałbym, aby ta bramka wpadła po strzale któregoś z piłkarzy Lecha, ale do Wojtka nie mam o to pretensji – mówił później o tej sytuacji Marek Bajor, trener Zagłębia.
To wydawało się niebywałe, ale to był kolejny ważny „samobój” dla Kolejorza, który mógł zdecydować o mistrzowskim tytule – wszak to samobójcze trafienie Mariusza Jopa we wtorkowym meczu Wisły z Cracovią otworzyło przed Lechem drzwi do mistrzostwa.
Lechici nie chcieli, aby ktokolwiek zarzucał im później, że tytuł zawdzięczają golom strzelonym przez zawodników innych drużyn i w dalszym ciągu atakowali. Ciągle jednak w decydujących momentach fatalnie podawali. Wystarczy wspomnieć, że w pierwszej połowie poznaniacy... nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę rywali!
Losy meczu cały czas wydawały się otwarte, a do tego nadeszła informacja, że Wisła prowadzi z Odrą 1:0. Kolejorz musiał zatem wygrać. Kamień z serca kibiców zdjął w 58. minucie meczu Robert Lewandowski. Jego strzał pod poprzeczkę sprawił, że stadion eksplodował wybuchem wielkiej radości. 2:0 sprawiło, ze nikt nie wierzył, że Lech może tego meczu nie wygrać. To samo zresztą pomyśleli chyba gracze Zagłębia, bo nie grali już tak agresywnie jak w pierwszej połowie. Dalej przewaga była po stronie Lecha, który nastawiał się głównie na kontry i choć gol z 71. minuty Lewandowskiego nie został uznany, w niczym nie przeszkodziło to w wielkiej fieście na stadionie.
Na trzy minuty przed końcem kibice rozwiesili już kolejny tego wieczoru transparent, tym razem z napisem „Mistrz powrócił – ma się zdrów”. Gdy sędzia zagwizdał po raz ostatni, zaczęło się prawdziwe szaleństwo. „Mistrz, mistrz, Kolejorz! Mistrz, mistrz, Kolejorz!” – rozległo się z kilkunastu tysięcy gardeł, a piłkarze najpierw dziękowali kibicom najpierw z II, a następnie IV trybuny.
Po chwili wyczekiwania wreszcie nastąpiło wreszcie to, na co wszyscy czekali, czyli okazały puchar za mistrzostwo Polski powędrował w ręce lechitów. Ci znów odbyli rundę honorową po stadionie, tym razem z trofeum w ręku. Nie brakowało łez wzreuszenia zarówno u zawodników jak i kibiców.
- Jak się czuję? A jak mam się czuć? Jestem rodowitym poznaniakiem, od początku gram w Lechu, czuję to samo, co wszyscy inni poznaniacy – dzisiaj spełniło się moje największe marzenie – wywalczyłem mistrzostwo Polski z Lechem! – mówił tak bardzo wzruszony Jakub Wilk, że z trudem szło go rozpoznać.
Jeszcze większy szok można było przeżyć, widząc na pomeczowej konferencji trenera Jacka Zielińskiego, który chyba pierwszy raz odkąd pracuje w Lechu... usmiechał się.
- Co tu dużo mówić, trzeba było wygrać i wygraliśmy, teraz przyszedł czas na świętowanie – mówił szczęśliwy trener. – Cały czas pracowałem na to, aby zadowolić kibiców. Po meczu podszedłem do prezesa i powiedziałem „Panie prezesie, zadanie wykonane!”
Szkoleniowiec Kolejorza zapytany o to, który mecz w ciągu sezonu uważa za przełomowy, udzielił dość zaskakującej odpowiedzi.
- To był nasz przegrany mecz w Pucharze Polski w Stalowej Woli – powiedział Zieliński. – Bolały mnie słowa kibiców i dziennikarzy, które wtedy padły pod moim adresem. Wtedy coś się zmieniło w drużynie.
Zieliński w ogóle nie chciał rozmawiać o przyszłości swojej i Lecha.
- Co tu dużo myśleć o przyszłości, Lech jest mistrzem, teraz trzeba się cieszyć! – mówił trener, którego wychodzącego z Sali konferencyjnej żegnały brawa poznańskich kibiców.
Po meczu piłkarze wsiedli do klubowego autokaru i udali się na Stary Rynek, aby świętować mistrzostwo razem z tłumem kibiców.
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)
Bramki: 23. Kędziora (sam.), 58. Lewandowski
Żółte kartki: Bartczak, Stasiak, Ekwueme, Nhamoinesu.
Sędziował: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 13 500.
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Peszko (78. Kikut), Injac, Stilić, Bandrowski (85. Wilk), Kriwiec - Lewandowski (90. Mikołajczak).
KGHM Zagłębie Lubin: Isailovic - Bartczak, Stasiak, Reina, Nhamoinesu - Kocot, Hanzel (90. Dąbrowski), Kędziora (71. Plizga),Ekwueme - Micanski (87.Woźniak), Mouhamadou Traore.
Aby zobaczyć więcej zdjęć, kliknij w miniaturki pod artykułem.
Czytaj też: |
Stary Rynek: Feta na cześć Lecha Po wygranym meczu z Zagłębiem Lublin (2:0 dla Lecha) na Stary Rynek przybyło wielu kibiców. |
Lech mistrzem! Prawdziwy pyrlandczyk, prawdziwy kibic Lecha był wczoraj - wiadomo gdzie - na stadionie i na Starym Rynku podziękować LECHOWI!!! |
Cały Poznań świętuje mistrzostwo Lecha! Piłkarze Lecha Poznań kilka minut przed godziną 22 dotarli na Stary Rynek, gdzie wraz z kibicami świętują tytuł Mistrzów Polski. |
Lech Poznań mistrzem Polski! Po raz szósty w historii, po siedemnastu latach przerwy - Lech Poznań został mistrzem Polski! |
wystawa pod patronatem MM Moje Miasto Poznań | Juwenalia 2010 w Poznaniu wydarzenia, koncerty, imprezy |
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?