Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Australia, o jakiej nie słyszeliście

Redakcja
Witka i Risky opuścili już australijski outback i przemierzają Australię tropikalną. Po drodze palmy, kolorowe papugi, soczysta, różnorodna zieleń, szalony turkusowy ocean...

Outback rządzi się swoimi prawami. My nauczyliśmy się tam paru rzeczy, którymi się z Wami chcieliśmy podzielić…

• Nigdy nie mów, że ta właśnie mrówka jest największa jaką widziałeś – nigdy nie wiesz, co może się czaić za następnym drzewem

• Denerwujesz się, kiedy musisz wyprzedzić powolny autobus? Spróbuj wyprzedzić australijski Road Train (Drogowy Pociąg) – ponad 53-metrowa cieżarowę jeżdżącą po outbackowych drogach. Przy prędkości 100 km/godz. normalne auto potrzebuje ok. 2.5 km aby wyprzedzić potwora.

• Outback nauczył nas także gotować w bardzo unikalny sposób – oto kilka przepisów: Korniszony w occie gotowane - kup słoik zwyczajnych korniszonów, włóż go do bagażnika swojego auta i przejedz z nimi 20 km outbackową drogą. Sprawdź stan ogórków i w razie potrzeby przejedz jeszcze 5 km. Ogórki, nie dość, że gotowane, będą się palić w rękach! Pomidory parzone bez wody czy pary: Bardzo ekologiczny i ekonomiczny sposób na sparzenie pomidorów – zwykle pomidory + ok. 4 godz. w bagażniku auta na outbacku = wyśmienite, ciepłe i na pół ugotowane pomidory

• Ciągle narzekasz, że masz daleko do nocnego po piwo? Nie rób tego więcej. We wszystkich outbackowych miastach i miasteczkach alkohol można kupić TYLKO między godziną 14 i 20 i WYŁĄCZNIE w sklepach-magazynach typu Drive-thru. Zapomnij o kupowaniu piwa w supermarkecie czy spożywczaku.

• Na outbacku nigdy nie możesz być pewny, która jest właśnie godzina, nawet jeżeli masz przy sobie więcej niż dwa czasomierze. Stany Australii mają różne czasy (do 2 godzin różnicy), do tego niektóre rejony zmieniają czas na letni/zimowy, a niektóre nie. Nam na przykład zajęło kilka dni zorientowanie się, że jesteśmy w innej strefie czasowej i musieliśmy cofnąć zegarki o godzinę.

• Kilkaset kilometrów to żadna odległość. Możesz jechać nawet przez tysiąc i spotkać kilka aut i dwie maleńkie wioski.

• Słowo „chłodno” ma tutaj zupełnie inne znaczenie. Pani w Marla poinformowała nas, że właśnie mamy znośny dzień – tylko 38 stopni Celsjusza.

• Bezludzie owocuje ciekawymi ludźmi. My mieliśmy okazję poznać m.in. Szalonego Niemca, Boskiego Motocyklistę i Niepokonanego Jean’a:

Drobnego, Szalonego Niemca poznaliśmy na jednym z parkingów pośrodku pustkowia. Jest to zapalony rowerzysta o twarzy zawodowego sportowca, który jedzie rowerem z Melbourne do Uluru, potem z Cairns do Melbourne. Szalone odległości. Robi dziennie 200 km. W ten skwar i po tym pustkowiu.

Boski Motocyklista to Amerykanin, którego Witka poznała w Coober Pedy. On z kolei jedzie dookoła świata na motocyklu. Przejechał już Europę, Azję, Japonię, Taiwan i teraz pruje przez Australię w kierunku odwrotnym niż my.

Niepokonany Jean to postać, która zrobiła na nas największe wrażenie. Kanadyjczyk IDZIE dookoła świata. Jest już w drodze 9 lat. Zostało mu niecałe 2 lata, by przejść Australię, Nową Zelandię i rodzimą Kanadę. Wyszedł ze swojego domu, przeszedł przez USA, Amerykę Środkową, Południową, Afrykę, Europę, Azję, Oceanię i obecnie szoruje przez Australię. Jean powiedział nam, że jest to najdłuższy spacer na świecie i najprawdopodobniej zostanie wpisany do księgi Guinessa. Jeana spotkaliśmy przypadkiem, na jednym z parkingów na krańcu outbacku, kiedy to wyłonil się ze swojego namiotu (taki sam model co nasz). Dla wciągniętych – www.wwwalk.org

Palmy, kolorowe papugi, soczysta, różnorodna zieleń, szalony turkusowy ocean. Trochę inaczej niż na outbacku… Townsville jest też miejscem wypadowym na rafę koralową (Great Barrier Reef). Po rozeznaniu się w cenach i milionie ofert stwierdziliśmy, że rafa koralowa czai się, by rozbić nasz budżet i postanowiliśmy pójść do Reef HQ – miejsca, gdzie można z bliska oglądać serie odtworzonych raf koralowych. Wielkie akwaria, po prostu. Tam Witka poznała nowe odcienie kolorów, od których nie mogła się oderwać. Koralowce i małe rybki wydają się konkurować ze sobą w kategorii „najbardziej oryginalny i intensywny kolor roku”. Do tego rekiny, płaszczki, żółwie, węże morskie i inne dziwadła przepływały nam nad głowami. Niezłe doświadczenie.

Z Townsville ruszyliśmy na południe, wzdłuż Pacyfiku. Zatrzymywaliśmy się w mniej lub bardziej ciekawych miejscach, wszędzie pełnych barwnie śpiewających ptaków i tropikalnej roślinności. Odwiedziliśmy też Bowen – urocze miasteczko, w którym niedawno (2 lata temu) kręcono film “Australia”. Przyjemna, duszna mieścina.

Nasze serca skradło jednak Maryborough. Miasteczko z ciekawą, małomiasteczkową architekturą, ludźmi witającymi cię na ulicy i klimatem trochę bajkowym. Tutaj właśnie urodziła się autorka „Mary Poppins”. Tutaj też można oglądać najlepsze przykłady queenslanderów – domów charakterystycznych dla stanu Queensland. Z racji tego, że większość stanu znajduje się na terenach zagrożonych powodzią, domy buduje się na palach (kiedyś drewnianych, obecnie żelbetowych), z drewnianych desek, z zacienionymi balkonami i mnóstwem zdobień. Nie tylko domy są na palach. Kościoły, szkoły, wszystkie duże budynki delikatnie fruwają. W Maryborough jest ich mnóstwo.

W Byron Bay zasmakowaliśmy pełnego sezonu wypoczynkowego. Przepiękna plaża i małe miasteczko zapchane ludźmi odpoczywającymi po świętach. Czym prędzej obróciliśmy się na pięcie i zatrzymywaliśmy na mniej zatłoczonych, ale równie spektakularnych plażach – Flat Rock, Solitary, Emerald, czy Sapphire. Dotarliśmy do Sydney, gdzie zatrzymujemy się na dłużej, by odetchnąć od upałów, wilgoci i drogi.

Przeczytaj więcej o podróży Witki i Risky'ego dookoła świata:
Kopalnie opali, martwe modliszki i burza

Witka i Risky - wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji poznaniacy - opuśclili Melbourne i ruszyli na zachód Australii, słynną Great Ocean Road.

Do Australii bez przewodnika

Witka i Risky - dwoje poznaniaków wracających z Londynu do domu dookoła świata opuścili już Nową Zelandię. Lot do Melbourne zrekompensował im deszczowe dni na lądzie.

Witka i Risky zdobywają Nową Zelandię – cz. 2

Dwójka poznaniaków wraca z londyńskiej emigracji do domu bardzo okrężną drogą – bo dookoła świata. Oto kolejny odcinek ich relacji z podróży, tym razem z nowozelandzkiej Wyspy Południowej.

Witka i Risky zdobywają Nową Zelandię - cz. 1

Poznaniacy wracający z zarobkowej emigracji w Londynie – Witka i Risky – zwiedzili już Nową Zelandię. Najpierw przedstawiamy ich opowieść o Wyspie Północnej.

Pozdrowienia z Mordoru

Witka i Risky – poznaniacy wracający dookoła świata z brytyjskiej emigracji dotarli do Nowej Zelandii.

Kierunek: Nowa Zelandia

W swojej podróży dookoła świata Witka i Risky – dwoje poznaniaków wracających w ten sposób z emigracji w Londynie – dotarli do Santiago. To ich ostatni przystanek w Ameryce Południowej.

Slalomem przez Patagonię

Dwójka poznaniaków - Witka i Risky wracają z emigracji do domu - ale dookoła świata. Przez Patagonię podróżują... promem.

U ludzi, którzy lubią zimno

W swojej podróży dookoła świata Witka i Risky dotarli do Patagonii - krainy, gdzie ludzie lubią zimno.

Patagonia - lodowce, psy i... pumy

Dookoła świata wracają do Poznania z londyńskiej emigracji Witka i Risky. Po trzygodzinnym locie z Buenos Aires wylądowali w El Calafate w Patagonii.

Wszystkie smaki boskiego Buenos

Witka i Risky - poznaniacy wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji spędzili kilka dni w Buenos Aires. Poznajcie ich przepis na "boskie Buenos".

Do Buenos Aires - droga spełnionych marzeń

Witka i Risky – poznaniacy wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji opuścili San Pedro i jadą do Buenos Aires. Przeczytajcie ich relację.

Na najsuchszej pustyni świata

Towarzyszmy Witce i Riskyemu w powrotnej drodze do domu - z Londynu do Poznania. Jadą dookoła świata. Ostatnio opuszczali Boliwię. Przeczytaj ich opowieść.

Boliwia – państwo w konflikcie z asfaltem

Witka i Risky – młodzi poznaniacy wracający z londyńskiej emigracji do domu podróżują dookoła świata. Tym razem dotarli do Boliwii. Poznajcie ich opowieść.

Podryw na magnetofon

Witka i Riksy - dwójka poznaniaków wraca z londyńskiej emigracji do domu - ale dookoła świata. Tym razem zwiedzają jezioro Titikaka i wyspę Taquile.

Witka i Risky w Cusco i Machu Picchu

Dwójka poznaniaków - Witka i Risky - wracają z emigracji do domu... dookoła świata. Przeczytajcie o ich spotkaniu z inkaską kulturą.

Witka i Risky w Limie spotykają Pele i Ronaldinho

Dwójka Polaków wraca z emigracji w Londynie do Poznania trasą... dookoła świata. Z Madrytu dotarli do stolicy Peru - Limy.

Witka i Risky dotarli do Limy!

Dwójka młodych Polaków wraca z emigracji w Londynie do Poznania - ale dookoła świata! Na początku swojej wyprawy wylądowali w Madrycie, a stamtąd polecieli do Limy!

Własny wucet we własnym kącie w Poznaniu - lepszy niż cudze mieszkanie w Londynie

Dwójka młodych Polaków postanowiła wracać do Poznania z emigracji w Londynie, ale dookoła świata. Dziś robią ostatni remanent przed podróżą.
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto