Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sydney – rajskie miasto

Redakcja
Witka i Risky zakończyli podróż dookoła świata. My możemy poznać ich refleksje na temat Sydney – miasta ludzi aktywnych i zwierząt w każdej postaci.

W Sydney zaparkowaliśmy na dłużej żeby odpocząć od drogi. Zaparkowaliśmy na kempingu w Parku Narodowym Cove Lane, jakieś 8 km od serca miasta. Nasz czas w mieście był mało miejski. A może to po prostu Sydney jest mało miejskie?

Przez ten tydzień poznaliśmy osobiście więcej dzikich zwierząt, niż przez cały dotychczasowy pobyt w Australii. Te spotkania obejmują m.in. gotowanie z oposami i jedzenie w towarzystwie kolorowych papug. W Royal Botanical Gardens, w centrum Sydney, zapoznaliśmy się z nietoperzami… „Nietoperz” to może zbyt pieszczotliwe określenie dla tych latających potworów, które tutaj nazywają się latające lisy… W tymże parku zauważyliśmy ogromne, gęste pajęczyny między drzewami. Risky stwierdził, że to sieci na rowerzystów. Chwilę potem Witka spostrzegła autora tychże sieci nad swoja głowa i trzy setne sekundy później znalazła się po drugiej stronie tego ogromnego parku.

Konkurs cierpliwości z… morskimi smokami

Podczas spaceru w parku narodowym Lane Cove, Witka poznała przyjazną grupę smoków wodnych (water dragon). Smoki wodne to australijskie jaszczury żyjące w okolicach zbiorników wodnych. Jeden z takich właśnie smoków – metrowa bestia – obserwowała z zaciekawieniem Witkę siedzącą nad rzeką. Obserwacja odbywała się z odległości metra. Po kwadransie uważnego badania intruza, do nowej, jaszczurowej rozrywki dołączyły dwa kolejne smoki, które zorganizowały sobie konkurs odwagi pt. „kto podejdzie bliżej”. Zagadką pozostaje, co było powodem zaciekawienia i braku strachu -  żółte podeszwy sandałów Witki, obca postać na ich terenie, czy też po prostu zwykła nuda. Najszybciej jednak towarzystwem znudziła się Witka, która po 40 minutach opuściła niewzruszone, dziwnie przyjazne  smoki.

Kolacje z oposami i kubakurą

Na samym kempingu co wieczór odwiedzały nas oposy. Ich ulubionym miejscem była kuchnia. Oczywiście. Przyszło więc nam gotować kolację w towarzystwie oposa, siedzącego na blacie, czujnie skanującego przestrzeń między kuchenką a podłogą i badającego osobiście każdy okruch pozostawiony na blacie.

Były też małe incydenty z trochę bardziej bezczelnymi stworzeniami. Kukabura chichotliwa - ikonowy ptak Australii – ukradł Witce ser z kanapki. Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby kanapka nie była właśnie na trasie stół – usta. Do tego plasterków na kanapce było 3 (taka ekstrawagancka kanapka zdarza sie bardzo rzadko). To bezczelne ptaszysko pojawiło się znikąd, machnęło skrzydłem przed Witki nosem, złapało łapczywie wszystkie trzy plasterki i zostawiło Witkę oniemiała. Później dowiedzieliśmy się, że kukabura jest w stanie ukraść kiełbasę z grilla. Cieszmy się, że nie ma ich w Polsce.

Jakby mało było nam zwierząt poszliśmy pewnego dnia do Australian Museum, gdzie ze zgrozą oglądaliśmy ogromne pająki, mrówy, węże, krokodyle i inne stworzenia Australii. Na szczęście większość z tych stworzeń była ususzona/zamrożona lub za szybą terarrium.

Ruch w Sydney to podstawa

Samo Sydney zauroczyło nas położeniem, architektura i stylem życia jej mieszkańców. Obowiązkowo odwiedziliśmy Sydney Opera House, gdzie Witka przekonała się na własne oczy, że jej dach pokryty jest płytkami ceramicznymi (ze Szwecji). Zauważyliśmy z zachwytem, że sydnejczycy kochają sport. Mnóstwo ludzi uprawia jogging, jeździ na rowerach, czy surfuje. Oprócz potężnych Royal Botanical Gardens,  sydneyczycy mogą się sportować, czy relaksować, na WIELU miejskich plażach. Bondi – najpopularniejsza z nich pełna jest surferów i ludzi wyjętych żywcem z magazynów piękności. Risky był tam szczególnie szczęśliwy.

Szybko więc ruszyliśmy żwawym krokiem wzdłuż wybrzeża widowiskowym coastal walk, by potwierdzić nasze podejrzenie, że Sydney to rajskie miasto. Słońce, ciepło, plaże, fale, woda, parki, w których pełno piknikujących rodzin, biegaczy i rowerzystów, darmowe stacje barbeque i przyrządy do gimnastyki na trasach joggingowych. Do tego cosmopolitańska atmosfera i klimatyzowane metro. Na codzienność większości mieszkańców Sydney składa się surfing, pływanie w darmowych basenach i oceanie, snorkeling, bieganie i rower na malowniczych pieszych szlakach, często wzdłuż oceanu.

Nie dziwimy się więc, że zapoznany sydneyczyk, wychowany przy Bondi Beach, nie mógł zrozumieć jak można z własnej, nieprzymuszonej woli, wracać do kraju, gdzie lato trwa tylko 3 miesiące, a resztę roku trzeba spędzać w zamkniętych pomieszczeniach.

Aby zobaczyć wiecej zdjęć wystarczy kliknąć w miniaturkę w galerii poniżej.

Przeczytaj więcej o podróży Witki i Risky'ego dookoła świata:
Australia, o jakiej nie słyszeliście

Witka i Risky opuścili już australijski outback i przemierzają Australię tropikalną. Po drodze palmy, kolorowe papugi, soczysta, różnorodna zieleń, szalony turkusowy ocean...

Kopalnie opali, martwe modliszki i burza

Witka i Risky - wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji poznaniacy - opuśclili Melbourne i ruszyli na zachód Australii, słynną Great Ocean Road.

Do Australii bez przewodnika

Witka i Risky - dwoje poznaniaków wracających z Londynu do domu dookoła świata opuścili już Nową Zelandię. Lot do Melbourne zrekompensował im deszczowe dni na lądzie.

Witka i Risky zdobywają Nową Zelandię – cz. 2

Dwójka poznaniaków wraca z londyńskiej emigracji do domu bardzo okrężną drogą – bo dookoła świata. Oto kolejny odcinek ich relacji z podróży, tym razem z nowozelandzkiej Wyspy Południowej.

Witka i Risky zdobywają Nową Zelandię - cz. 1

Poznaniacy wracający z zarobkowej emigracji w Londynie – Witka i Risky – zwiedzili już Nową Zelandię. Najpierw przedstawiamy ich opowieść o Wyspie Północnej.

Pozdrowienia z Mordoru

Witka i Risky – poznaniacy wracający dookoła świata z brytyjskiej emigracji dotarli do Nowej Zelandii.

Kierunek: Nowa Zelandia

W swojej podróży dookoła świata Witka i Risky – dwoje poznaniaków wracających w ten sposób z emigracji w Londynie – dotarli do Santiago. To ich ostatni przystanek w Ameryce Południowej.

Slalomem przez Patagonię

Dwójka poznaniaków - Witka i Risky wracają z emigracji do domu - ale dookoła świata. Przez Patagonię podróżują... promem.

U ludzi, którzy lubią zimno

W swojej podróży dookoła świata Witka i Risky dotarli do Patagonii - krainy, gdzie ludzie lubią zimno.

Patagonia - lodowce, psy i... pumy

Dookoła świata wracają do Poznania z londyńskiej emigracji Witka i Risky. Po trzygodzinnym locie z Buenos Aires wylądowali w El Calafate w Patagonii.

Wszystkie smaki boskiego Buenos

Witka i Risky - poznaniacy wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji spędzili kilka dni w Buenos Aires. Poznajcie ich przepis na "boskie Buenos".

Do Buenos Aires - droga spełnionych marzeń

Witka i Risky – poznaniacy wracający dookoła świata z londyńskiej emigracji opuścili San Pedro i jadą do Buenos Aires. Przeczytajcie ich relację.

Na najsuchszej pustyni świata

Towarzyszmy Witce i Riskyemu w powrotnej drodze do domu - z Londynu do Poznania. Jadą dookoła świata. Ostatnio opuszczali Boliwię. Przeczytaj ich opowieść.

Boliwia – państwo w konflikcie z asfaltem

Witka i Risky – młodzi poznaniacy wracający z londyńskiej emigracji do domu podróżują dookoła świata. Tym razem dotarli do Boliwii. Poznajcie ich opowieść.

Podryw na magnetofon

Witka i Riksy - dwójka poznaniaków wraca z londyńskiej emigracji do domu - ale dookoła świata. Tym razem zwiedzają jezioro Titikaka i wyspę Taquile.

Witka i Risky w Cusco i Machu Picchu

Dwójka poznaniaków - Witka i Risky - wracają z emigracji do domu... dookoła świata. Przeczytajcie o ich spotkaniu z inkaską kulturą.

Witka i Risky w Limie spotykają Pele i Ronaldinho

Dwójka Polaków wraca z emigracji w Londynie do Poznania trasą... dookoła świata. Z Madrytu dotarli do stolicy Peru - Limy.

Witka i Risky dotarli do Limy!

Dwójka młodych Polaków wraca z emigracji w Londynie do Poznania - ale dookoła świata! Na początku swojej wyprawy wylądowali w Madrycie, a stamtąd polecieli do Limy!

Własny wucet we własnym kącie w Poznaniu - lepszy niż cudze mieszkanie w Londynie

Dwójka młodych Polaków postanowiła wracać do Poznania z emigracji w Londynie, ale dookoła świata. Dziś robią ostatni remanent przed podróżą.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto